Artur Bartkiewicz: Wszyscy fałszują wybory? Zabójczo groźne narracje PiS i PO

Można byłoby zażartować, że skoro w Polsce wybory fałszują solidarnie rządzący i opozycja, to jest tak, jak mówił Wielki Szu: „Graliśmy uczciwie, ja oszukiwałem, ty oszukiwałeś – wygrał lepszy”. Gdyby nie to, że sprawa jest poważna. I nie dlatego, że wybory rzeczywiście mogą być sfałszowane.

Publikacja: 28.01.2023 15:15

Donald Tusk i Jarosław Kaczyński 18 lat polaryzują polską scenę polityczną

Donald Tusk i Jarosław Kaczyński 18 lat polaryzują polską scenę polityczną

Foto: Fotorzpa, Jerzy Dudek

Donald Tusk powierzył w piątek misję „pilnowania wyborów” Sławomirowi Nitrasowi, mówiąc wprost, że wybory parlamentarne w Polsce mogą nie być uczciwe. „Coraz częściej wysnuwane domysły, coraz częściej artykułowane publicznie obawy, że PiS jest gotowy także sfałszować wybory, one niestety są coraz bardziej uzasadnione” – ubolewał lider Koalicji Obywatelskiej.

Paradoksalnie, te same obawy głośno artykułuje także rządzące Polską od ośmiu lat PiS. W grudniu Marek Suski, uzasadniając na antenie Radia Plus zmiany w Kodeksie wyborczym, mówił o potrzebie „sprzyjania temu, by wybory były uczciwe i by wszyscy byli przekonani, że każdy głos został prawidłowo policzony”, przytaczając następnie historię o głosowaniu w jednej z komisji w wyborach prezydenckich w 2015 roku. W tej komisji, jak mówił Suski, „głosy oddane na Andrzeja Dudę lądowały na kupce głosów oddanych na Bronisława Komorowskiego”. „Widocznie ktoś, kto te głosy Andrzeja Dudy położył na kupkę Bronisława Komorowskiego, chciał zmienić wynik wyborów” – mówił. I łatwo się domyślić, że tym kimś nie był raczej Jarosław Kaczyński. Sam Kaczyński zresztą, podczas wrześniowego spotkania z mieszkańcami Siedlec, przekonywał, że to opozycja chce sfałszować wybory, bo przecież „wybory organizują samorządy” (w rzeczywistości organizuje je PKW). „A kto ma najwięcej samorządów? No, oni niestety, zwłaszcza w dużych miastach” – przekonywał prezes PiS i wzywał do tworzenia patroli wyborczych.

Czytaj więcej

Tusk stawia na Nitrasa. Pięć aspektów tej decyzji

Można byłoby zażartować, że skoro w Polsce wybory fałszują solidarnie rządzący i opozycja, to jest tak, jak mówił ś.p. Jan Nowicki, wcielając się w rolę Wielkiego Szu: „Graliśmy uczciwie, ja oszukiwałem, ty oszukiwałeś – wygrał lepszy”. Gdyby nie to, że sprawa jest poważna. I nie dlatego, że wybory rzeczywiście mogą być sfałszowane – w co zresztą zapewne nie wierzą ani jedni, ani drudzy. Ale dlatego, że sączenie słów o sfałszowanie wyborach może być zabójczo groźne dla demokracji. Gdy w Stanach Zjednoczonych, kraju o silnych demokratycznych instytucjach, urzędujący wciąż prezydent, Donald Trump, zaczął kwestionować uczciwość procesu wyborczego – jego zwolennicy zorganizowali szturm na Kapitol, próbując rozstrzygnąć wybory prezydenckie na ulicy. Gdy w Brazylii to samo robił Jair Bolsonaro – doszło do zamieszek w stolicy.

Czy chcemy stworzyć podatny grunt do kwestionowania wyniku wyborów, niezależnie od tego, jakie będzie ich rozstrzygnięcie?

Czy politycy mówiący dziś głośno o sfałszowanych w Polsce wyborach chcą podobnego scenariusza w rozdygotanej politycznie Polsce, podzielonej na dwa obozy nieumiejące ze sobą rozmawiać bez inwektyw? Na dodatek w Polsce, za granicą której toczy się największa od 80 lat wojna w Europie, a jeden z uczestników tej wojny stanowi egzystencjalne zagrożenie również dla naszego kraju? Czy chcemy stworzyć podatny grunt do kwestionowania wyniku wyborów, niezależnie od tego, jakie będzie ich rozstrzygnięcie?

Zwłaszcza że jest bardzo prawdopodobne, iż będziemy mieć do czynienia z nietypową sytuacją, w której zwycięzca wyborów – PiS – nie będzie mógł sformować rządu większościowego i pałeczkę przejmie matematyczny przegrany – Platforma Obywatelska – który wraz z innymi partiami opozycyjnymi taką większość stworzy. Przecież to wymarzona sytuacja do narracji o „ukradzionym zwycięstwie”, sfałszowanych wyborach – a stąd już tylko krok do zachwiania łódką tak bardzo, że wszyscy skąpiemy się w wodzie. A gdy na morzu szaleje sztorm, taka kąpiel nie może skończyć się dobrze.

Donald Tusk powierzył w piątek misję „pilnowania wyborów” Sławomirowi Nitrasowi, mówiąc wprost, że wybory parlamentarne w Polsce mogą nie być uczciwe. „Coraz częściej wysnuwane domysły, coraz częściej artykułowane publicznie obawy, że PiS jest gotowy także sfałszować wybory, one niestety są coraz bardziej uzasadnione” – ubolewał lider Koalicji Obywatelskiej.

Paradoksalnie, te same obawy głośno artykułuje także rządzące Polską od ośmiu lat PiS. W grudniu Marek Suski, uzasadniając na antenie Radia Plus zmiany w Kodeksie wyborczym, mówił o potrzebie „sprzyjania temu, by wybory były uczciwe i by wszyscy byli przekonani, że każdy głos został prawidłowo policzony”, przytaczając następnie historię o głosowaniu w jednej z komisji w wyborach prezydenckich w 2015 roku. W tej komisji, jak mówił Suski, „głosy oddane na Andrzeja Dudę lądowały na kupce głosów oddanych na Bronisława Komorowskiego”. „Widocznie ktoś, kto te głosy Andrzeja Dudy położył na kupkę Bronisława Komorowskiego, chciał zmienić wynik wyborów” – mówił. I łatwo się domyślić, że tym kimś nie był raczej Jarosław Kaczyński. Sam Kaczyński zresztą, podczas wrześniowego spotkania z mieszkańcami Siedlec, przekonywał, że to opozycja chce sfałszować wybory, bo przecież „wybory organizują samorządy” (w rzeczywistości organizuje je PKW). „A kto ma najwięcej samorządów? No, oni niestety, zwłaszcza w dużych miastach” – przekonywał prezes PiS i wzywał do tworzenia patroli wyborczych.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Powódź w Polsce. Ktoś tu gra na polityczną polaryzację
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”