Zuzanna Dąbrowska: Znowu sukces, czyli demografia według rządu

Kolejne lata prowadzenia takiej polityki demograficznej nie tylko nie doprowadzą do osiągnięcia wskaźnika zastępowalności pokoleń, ale spowodują, że kliniki położnicze będzie można zamknąć na klucz i zdać się wyłącznie na przybywające wiosną bociany.

Publikacja: 16.11.2022 15:24

Obecna władza zrobiła prawie wszystko, by temat zdrowia reprodukcyjnego był punktem zapalnym

Obecna władza zrobiła prawie wszystko, by temat zdrowia reprodukcyjnego był punktem zapalnym

Foto: AdobeStock

Rada Ministrów przyjęła we wtorek „Strategię Demograficzną 2040”, której głównym celem jest „wyjście z pułapki niskiej dzietności i zbliżenie się do poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń”. Niestety żadnego skutecznego sposobu, by to osiągnąć, rząd nie wymyślił.

W dokumencie powtórzone są za to wszystkie dotychczas niedziałające recepty, czyli „wzmocnienie rodziny, która jest miejscem przychodzenia dzieci na świat, znoszenie barier dla rodziców chcących mieć dzieci oraz podniesienie jakości zarządzania i wdrażania polityk na szczeblu samorządowym i centralnym”. W te ogólniki wpisano zalecenie dotyczące unikania w szpitalach cesarskich cięć, ale nawet słowem nie wspomniano o refundacji metody in vitro (pisaliśmy o tym tutaj), ani też o klęsce rządowego pomysłu na zwiększenie liczby ciąż metodami naturalnymi.

Czytaj więcej

Kobiety mają rodzić młodo i siłami natury. Taki plan ma rząd

W dodatku Rada Ministrów w swoim komunikacie dopuszcza się oczywistej manipulacji. „Działania podjęte przez rząd zmniejszyły negatywną tendencję urodzeń w naszym kraju” – chwali się i jako dowód przytacza prognozę GUS z 2014 r., kiedy to urząd ten przewidywał, że w latach 2016-2020 urodzi się 1,722 mln dzieci. A tymczasem urodziło się 1,903 mln. Z tego wysnuto wniosek, że to rządowe działania doprowadziły do 181 tys. urodzeń więcej. Władza ma więc sukces.

Niestety, odnosząc się do prognoz sprzed ośmiu lat, starannie pominięto rzeczywistość, która powinna być punktem odniesienia do wszelkich ocen. Po co opierać na mylnych przewidywaniach GUS? Fakty są takie, że polityka demograficzna rządu to pasmo porażek, na czele z flagowym programem 500+, którego wymiar pronatalistyczny okazał się znikomy. Polska zajmuje miejsce 19. pod względem wskaźnika dzietności wśród państw Unii Europejskiej. Zgodnie z danymi Eurostatu w 2019 roku współczynnik ten dla 27 krajów był na poziomie 1,53. W Polsce w tym samym roku jego wartość wyniosła 1,44. Komunikat rządu o tym nie wspomina. Pomija też nasze miejsce w rankingu, starannie wymieniając za to, że we Włoszech, Hiszpanii, Finlandii, Grecji czy Portugalii wskaźnik jest jeszcze niższy niż w Polsce. A kto jest przed nami i dlaczego? Tym rządowy dokument się nie zajmuje.

Zwiększono liczbę leków dostępnych dla kobiet w ciąży bezpłatnie. Niech biorą tabletki, skoro coraz trudniej o badania

Co więcej, sytuacja przez osiem lat sprawowania władzy przez prawicę systematycznie się pogarsza, a według danych z 2021 roku, jeśli trend w urodzeniach nie zmieni się do końca grudnia, to w 2022 roku padnie kolejny rekord – urodzi się mniej niż 320 tys. dzieci. Wg. GUS w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku urodziło się tylko 180,4 tys. dzieci.

Obecna władza zrobiła prawie wszystko, by temat zdrowia reprodukcyjnego, warunków i standardów opieki okołoporodowej, traktowania kobiet w ciąży w szpitalach, dostępności do badań, w tym prenatalnych – był punktem zapalnym. Kobiety boją się braku właściwej opieki, boją się zmuszania do rodzenia dzieci z nieuleczalnymi wadami po wyroku TK, są przerażone wizją „naturalnego wypychania” dziecka lub podawania oksytocyny na przyspieszenie, co może powodować większy ból i urazy u rodzącej.

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek: Poród według resortu

„Rząd dba także o zdrowie Polek, które zdecydują się na posiadanie dziecka”. A jak? Przykład jest jeden: zwiększono liczbę leków dostępnych dla kobiet w ciąży bezpłatnie. Niech biorą tabletki, skoro coraz trudniej o badania.

Kolejne lata prowadzenia takiej polityki demograficznej nie tylko nie doprowadzą do osiągnięcia wskaźnika zastępowalności pokoleń, ale spowodują, że kliniki położnicze będzie można zamknąć na klucz i zdać się wyłącznie na przybywające wiosną bociany. Na nie rząd wpływu nie ma.

Rada Ministrów przyjęła we wtorek „Strategię Demograficzną 2040”, której głównym celem jest „wyjście z pułapki niskiej dzietności i zbliżenie się do poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń”. Niestety żadnego skutecznego sposobu, by to osiągnąć, rząd nie wymyślił.

W dokumencie powtórzone są za to wszystkie dotychczas niedziałające recepty, czyli „wzmocnienie rodziny, która jest miejscem przychodzenia dzieci na świat, znoszenie barier dla rodziców chcących mieć dzieci oraz podniesienie jakości zarządzania i wdrażania polityk na szczeblu samorządowym i centralnym”. W te ogólniki wpisano zalecenie dotyczące unikania w szpitalach cesarskich cięć, ale nawet słowem nie wspomniano o refundacji metody in vitro (pisaliśmy o tym tutaj), ani też o klęsce rządowego pomysłu na zwiększenie liczby ciąż metodami naturalnymi.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie