Paweł Rożyński: Kijów jak Warszawa, Zełenski jak Starzyński

Prezydent Wołodymyr Zełenski coraz bardziej przypomina bohaterskiego prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego. Łączy ich odwaga, codzienne poruszające przemówienia do rodaków i nawet to, że wcześniej nie byli specjalnie popularni. Oby mu się udało.

Publikacja: 28.02.2022 13:44

Ołeksij Reznikow i Wołodymyr Zełenski

Ołeksij Reznikow i Wołodymyr Zełenski

Foto: AFP

Kiedy Amerykanie zaproponowali Wołodymyrowi Zełenskiemu ewakuację, odpowiedział krótko: „Nie potrzebuję podwózki, tylko nabojów”. Z Kijowa uciekać nie zamierza. Codziennie nagrywa przemówienia, w których dodaje ducha rodakom, wzywa do walki, relacjonuje sytuację na froncie, mówi o okrucieństwie wroga, zniszczeniach cywilnej infrastruktury, apeluje do świata o pomoc. Na dowód, że jest w stolicy, nagrywa też krótkie wystąpienia na tle charakterystycznych budowli Kijowa. Z tracącego popularność prezydenta, stąpającego po polu minowym ukraińskiej polityki w ciągu kilku dni rosyjskiej agresji przeistoczył się w bohatera Ukrainy, ba świata. „To może być ostatni raz, kiedy widzicie mnie żywego" – takie słowa pozostają w pamięci.

Czytaj więcej

Rakiety Grad spadają na Charków. Doradca szefa MSW pisze o "dziesiątkach ofiar"

Jest postać z polskiej historii, którą Zełenski bardzo przypomina. Stefan Starzyński, komisaryczny prezydent przedwojennej Warszawy, nie był wcale postacią popularną (mimo dużych dokonań i talentów organizacyjnych). Był sanacyjnym urzędnikiem, narzuconym ratuszowi w czasie głębokiego kryzysu gospodarczego. We wrześniu 1939 roku stał się pamiętnym bohaterem obrony stolicy.

Podobnie jak Zełenski odmówił opuszczenia miasta (miał nawet rządowy nakaz ewakuacji) i też z werwą zagrzewał do walki i apelował do świata o pomoc. Ze studia Polskiego Radia Starzyński, to piętnował niemieckich agresorów, nazywając ich „współczesnymi Hunami”, to wzywał „ochotników gotowych umrzeć za Warszawę”, czy mówił o codziennych trudnościach oblężonego i bombardowanego miasta.

To nic, że dzisiaj zrujnują Warszawę, zrujnowali kiedyś Warszawę inni. Ona się odbuduje, ale to, że metodami takimi rujnuje się, tego historia Niemcom nie przebaczy. I ciężko za to muszą zapłacić

Stefan Starzyński, prezydent Warszawy

Kiedy czytam przemówienia Starzyńskiego (zachowały się tylko niektóre nagrania), widzę, jak bardzo są aktualne, jak bardzo pasują do tego, co dzieje się w Kijowie, ale też w Charkowie czy Sumach. Nic tylko zamienić słowo „Niemcy” na „Rosjanie”. Na przykład ten fragment: „To nic, że dzisiaj zrujnują Warszawę, zrujnowali kiedyś Warszawę inni. Ona się odbuduje, ale to, że metodami takimi rujnuje się, tego historia Niemcom nie przebaczy. I ciężko za to muszą zapłacić”.

I ten najbardziej znany: „(…) Nie za lat pięćdziesiąt, nie za lat sto, lecz dziś widzę wielką Warszawę. Gdy teraz do was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę”.

Oby w Kijowie nie trzeba było używać aż takich słów i stolica Ukrainy nie podzieliła tragicznego losu polskiej. I oby Zełenski nie podzielił losu Starzyńskiego.

Kiedy Amerykanie zaproponowali Wołodymyrowi Zełenskiemu ewakuację, odpowiedział krótko: „Nie potrzebuję podwózki, tylko nabojów”. Z Kijowa uciekać nie zamierza. Codziennie nagrywa przemówienia, w których dodaje ducha rodakom, wzywa do walki, relacjonuje sytuację na froncie, mówi o okrucieństwie wroga, zniszczeniach cywilnej infrastruktury, apeluje do świata o pomoc. Na dowód, że jest w stolicy, nagrywa też krótkie wystąpienia na tle charakterystycznych budowli Kijowa. Z tracącego popularność prezydenta, stąpającego po polu minowym ukraińskiej polityki w ciągu kilku dni rosyjskiej agresji przeistoczył się w bohatera Ukrainy, ba świata. „To może być ostatni raz, kiedy widzicie mnie żywego" – takie słowa pozostają w pamięci.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich