Bronisław Komorowski nie zastąpił opozycji - Gabryel

Aktualizacja: 08.11.2011 20:00 Publikacja: 08.11.2011 19:56

Bronisław Komorowski nie zastąpił opozycji - Gabryel

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Jeśli ktoś miał jeszcze choćby cień nadziei, że Bronisław  Komorowski stanie się w nowej kadencji parlamentu motorem napędowym polskich reform, wymuszającym na kunktatorskim rządzie  przeprowadzanie takich  zdecydowanych zmian, które pomogłyby ustrzec Polaków przed grożącymi nam  poważnymi turbulencjami  gospodarczymi, od wczoraj wie, że tak najprawdopodobniej, niestety, nie będzie.

W każdym razie w swym sejmowym orędziu szef państwa ograniczył się w tej kluczowej sprawie do wygłoszenia kilku dość ogólnie brzmiących zapewnień, jak choćby to: "Odpowiedzią  Polski na kryzys powinny stać się działania zmierzające do wzmocnienia bezpieczeństwa finansowego, do redukcji długu publicznego i do zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki". A także do  zaproponowania paru  obszarów wartych publicznej debaty, między innymi  kwestii podniesienia wieku emerytalnego, który to  przecież problem w niejednym państwie ogarniętej kryzysem Unii Europejskiej został już jakiś czas temu po prostu – z korzyścią dla przyszłości tych krajów – rozwiązany.

I o ile jeszcze – od biedy  – można było zrozumieć powściągliwość prezydenta  w zachęcaniu rządu Donalda Tuska do reformatorskiego wysiłku w końcówce poprzedniej kadencji,  a więc przed wyborami,  o tyle teraz jest to już  naprawdę zupełnie  niezrozumiałe. Zwłaszcza  w kontekście jego niektórych wcześniejszych deklaracji, choć – to fakt – nigdy nie były one dostatecznie jednoznaczne.

Niechęć Bronisława  Komorowskiego do energicznego zachęcania powstającego rządu do szybkiego  forsowania niezbędnych zmian martwi tym bardziej, że w rezultacie ostatnich  wyborów Polska w istocie  – przynajmniej czasowo  – utraciła opozycję zdolną  do wypełniania z pożytkiem dla państwa swoich powinności wobec rządzącej  większości. Zarówno Prawo  i Sprawiedliwość, jak i Sojusz Lewicy Demokratycznej  na razie zajęte są niemal  wyłącznie same sobą, a nam wszystkim czas nieubłaganie umyka.

W tej sytuacji – obawiam  się – rolę żandarma goniącego nowy rząd Tuska do naprawiania dziurawej kasy państwa, chcąc nie chcąc,  odegrają pewnie agencje  ratingowe i rynki finansowe.

A ich lekcje, jak uczy dawne i całkiem nowe doświadczenie wielu krajów, są dla podatników wyjątkowo kosztowne.

Jeśli ktoś miał jeszcze choćby cień nadziei, że Bronisław  Komorowski stanie się w nowej kadencji parlamentu motorem napędowym polskich reform, wymuszającym na kunktatorskim rządzie  przeprowadzanie takich  zdecydowanych zmian, które pomogłyby ustrzec Polaków przed grożącymi nam  poważnymi turbulencjami  gospodarczymi, od wczoraj wie, że tak najprawdopodobniej, niestety, nie będzie.

W każdym razie w swym sejmowym orędziu szef państwa ograniczył się w tej kluczowej sprawie do wygłoszenia kilku dość ogólnie brzmiących zapewnień, jak choćby to: "Odpowiedzią  Polski na kryzys powinny stać się działania zmierzające do wzmocnienia bezpieczeństwa finansowego, do redukcji długu publicznego i do zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki". A także do  zaproponowania paru  obszarów wartych publicznej debaty, między innymi  kwestii podniesienia wieku emerytalnego, który to  przecież problem w niejednym państwie ogarniętej kryzysem Unii Europejskiej został już jakiś czas temu po prostu – z korzyścią dla przyszłości tych krajów – rozwiązany.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta