Dziennikarz litewskiego portalu Delfi wybrał się na polską stronę, by porozmawiać z rodakami, którzy robią świąteczne zakupy w polskich sklepach. Jak informuje „niemal wszyscy Litwini, których spotkaliśmy w Sejnach, twierdzili, że nie warto jechać do Polski dla samego jedzenia”. Po co warto? Niesłabnącym powodzeniem cieszą się polskie alkohole i papierosy.
Polskie śledzie są za słone
– W Polsce wszystko drożeje i nie ma co kupować. Ale mąż kupuje bagażnik piwa i przez tydzień mamy spokój. A jedzenie się popsuło. W ogóle nie mogę jeść polskiego śledzia, jest taki słony – skarżyła się jedna z Litwinek spotkanych przez sklepem w Sejnach. Litwini narzekają też na rozwiązania sklepowe niekorzystne dla posiadaczy euro.
„Na granicy w kantorze kurs wskazywał 4,18 złotego za euro. Na drzwiach sklepu Biedronka w Sejnach kurs był lepszy – wynosi 4,2581 złotego za euro. Okazało się jednak, że płacąc gotówką w euro, kasjerzy nie wydają reszty w złotówkach – proszą o zakup dokładnie takiej kwoty w euro, jaką posiada kupujący, resztę można zapłacić kartą. A po opłaceniu części kwoty kartą bank pokazał kurs gorszy niż w kantorze – 4,16 euro” – opisuje portal Delfi.
Czytaj więcej
Koszt przygotowania tradycyjnych pierogów z kapustą i grzybami wraz z barszczem przed świętami jest w Polsce o 13 proc. wyższy niż rok temu. Tylko Brytyjczycy i Australijczycy notują większy wzrost ceny. Najdroższy obiad zjedzą natomiast Hiszpanie.
W dzień roboczy na parkingu w Sejnach było niewiele samochodów z litewskimi tablicami rejestracyjnymi. Sami Litwini przyznają, że „coś takiego nie zdarzało się w grudniu nigdy wcześniej”. Litewskie media wskazują na mało korzystne dla kupujących z zagranicy zniżki w polskich sieciach, zmuszające do kupowania kilku takich samych produktów.