Na ukraińskich portalach pojawiły się reklamy Żabki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie proponują one promocji na przekąski, napoje czy posiłki, a „polują” na tych, którzy byliby zainteresowani prowadzeniem sklepu. Informacja od Żabki jest profesjonalnie przygotowana, a cała strona z informacją o procesie rekrutacji jest po ukraińsku, choć Żabka zastrzega, że wśród wymagań znajduje się znajomość języka polskiego co najmniej na poziomie B2
Czytaj więcej
Nie tylko Biedronka, Lidl i Kaufland mogą mieć kłopoty przez sprzedawanie wódki po zaskakująco ni...
Meandry tłumaczenia na język ukraiński
Na stronie stworzonej specjalnie dla potencjalnych franczyzobiorców z obywatelstwem Ukrainy Żabka stwierdza, że jej sklepy prowadzi już ponad 200 obcokrajowców. Zachęcając w ten sposób do tego, by zaryzykować i wejść w interesy z Żabką. Koncern z Poznania obiecuje potencjalnym franczyzobiorcom stałe wsparcie marketingowe i reklamowe, a także (co ważne) polisy biznesowe, czyli ubezpieczenie na wypadek wpadki finansowej przy współpracy. Na franczyzobiorców czekają też bonusy, jak na etacie – opieka medyczna, dostęp do siłowni, a nawet karta paliwowa w największym polskim koncernie paliwowym.
Czytaj więcej
Nie tylko Biedronka, Lidl i Kaufland mogą mieć kłopoty przez sprzedawanie wódki po zaskakująco ni...
Żabka obiecuje też „sprawdzone lokalizacje” i dochód na poziomie od 25 tysięcy złotych miesięcznie. W tym ostatnim wypadku warto jednak przyjrzeć się przypisowi, który zaznacza, że 81 proc. franczyzobiorców w 2023 roku osiągnęło takie dochody. Możliwe jednak także, że w tym wypadku zawiodło tłumaczenie i zamiast „dochodu” miał być „przychód” (co jest bardziej realne, zważywszy na to, że dochód bierze się z marż, zwrotów za różne gratisy wydawane w imieniu Żabki czy prowizji, a klientów w sklepie jest średnio 600 dziennie), a wśród kosztów są opłata licencyjna, wynagrodzenia pracowników czy składki na ubezpieczenia społeczne.