Firmy odzieżowe są podzielone. Część uważa, że ich rozwój poprzez otwieranie nowych sklepów stacjonarnych nie ma już sensu. Część – przede wszystkim marki odzieżowe i obuwnicze ze średniej i niskiej półki cenowej – przeciwnie.
440 mln zł w rok
Zwolennikiem ekspansji sieci sklepów jest Grupa LPP, która w czwartek przedstawiła nowe plany inwestycyjne dla marek Reserved, House, Mohito czy Sinsay, pod którymi oferuje przystępną cenowo odzież. Jak poinformowali przedstawiciele zarządu firmy, w tym roku jej nakłady inwestycyjne sięgną 440 mln zł i będą o 60 proc. wyższe niż rok wcześniej. 380 mln zł pochłoną sklepy tradycyjne i internetowe. 60 mln zł – siedziba.
LPP, które ma za sobą relatywnie trudny rok (nie udało się m.in. wprowadzenie marki Tallinder), postanowiło przyspieszyć. Zamiast o 9 proc. powiększyć powierzchnię handlową, planuje, że wzrost ten sięgnie w br. 12 proc. Tym samym metraż obiektów grupy przekroczy 1 mln mkw.
Polska ważna, ale...
Mniej intensywnie, niż planowano, LPP inwestować będzie w Polsce, gdzie rosną koszty płac i przygotowywany jest zakaz handlu w niedziele.
Zamiast dodatkowych 30 tys. mkw. tutejsze sklepy powiększyć się mają o nieco ponad 20 tys. mkw., do 517,5 tys. mkw. Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP ds. finansowych, zaznacza jednak, że Polska pozostaje bardzo istotną częścią biznesu. W ub.r. liczba sklepów przekroczyła tysiąc i na koniec grudnia było ich 1017. Większe tempo LPP narzuciło sobie w przypadku rynków Europy Zachodniej (tu plan zakłada wzrost o 20 proc., do 251 tys. mkw.) i krajom za wschodnią granicą.