Miesiące zakłóceń w transporcie wynikające z zatorów w portach, niedoboru kontenerów czy zamkniętymi fabrykami spowodowały opóźnienia w dostawach wielu produktów. Także tych, które są ściśle sezonowe i mocno zależą od terminowych dostaw, jak sztuczne choinki i świąteczne ozdoby. Amerykańskie firmy zajmujące się dystrybucją tych produktów na rynku w USA martwią się, czy będą miały ich wystarczająco dużo, by zaspokoić popyt, a także już teraz mówią, że muszą podnosić ceny.
Czytaj więcej
Większość konsumentów w związku z galopująca inflacją zaczyna ograniczać wydatki na wiele podstaw...
- Będziemy musieli podnieść ceny. W przypadku drzewek będzie to średnio około 20 procent więcej – powiedział CNN Mac Harman, dyrektor generalny Balsam Hill.
Balsam Hill to firma, która rocznie ma 200 mln przychodów ze sprzedaży sztucznych choinek i dekoracji świątecznych w USA. Harman, narzekając na konieczność podwyżek dodawał też, że nawet ten wzrost cen nie pokryje kosztów firmy – w tym roku Balsam Hill płaci 300 procent więcej za każdy kontener z dostawą.
Inne firmy z branży martwią się, czy dadzą radę zaspokoić popyt. Oczekują jego wzrostu, jak National Tree Company, która spodziewa się, że wzrośnie on o 25 proc. w stosunku do zeszłego roku. Firma boi się jednak, że może mieć problemy wynikające z opóźnień w dostawach z Chin, w których produkowana jest większość produktów. Chris Butler, szef firmy, twierdzi, że w obecnej chwili zapasy firmy są o jedną dziesiątą mniejsze niż normalnie o tej porze roku. National Tree Company, która jest hurtownikiem, podnosi więc ceny sztucznych choinek o 20 do 25 procent, co detaliści zapewne przerzucą na konsumentów.