Premier Donald Tusk ma przedstawić 10 lutego „bardzo ambitny program gospodarczy dla Polski”. Czego możemy się spodziewać? Jakie są teraz największe wyzwania?
Trzeba oczywiście dokonać transformacji energetycznej na rzecz atomu i OZE. To są wielkie pieniądze. Po drugie, zbrojenia. Ale tu trzeba wydawać w sposób rozsądny. Mam nadzieję, że silna pozycja w Unii Europejskiej pozwoli Polsce zaszczepić tę ideę także w głównych krajach Unii Europejskiej, które wciąż nie do końca chyba są przekonane, że Europa jest zagrożona. Ale najistotniejsze jest pokazanie realistycznej ścieżki naprawy finansów publicznych.
Co powinno nas obecnie szczególnie niepokoić?
Stan polityki i niepewność na świecie. Sytuacje trudne w polityce i gospodarce już bywały i jakoś z tego się wydobywaliśmy. Natomiast co jest innego, nowego, złego w dzisiejszej polityce, to fakt, że społeczeństwo zostało przez ostatnie lata przekonane, że nie ma piekła. I wszystko można. Zawsze pieniądze się znajdą. Przecież państwo je ma, rząd ma swoje zaskórniaki, po prostu może je wydawać bardziej lub mniej hojnie, więcej albo mniej „kraść”. Brakuje poczucia, że istnieje coś takiego jak dyscyplina zachowań gospodarczych. To jest dla mnie wyjątkowo niebezpieczne. Choć nie grozi nam dzisiaj jakieś załamanie, mamy dość trudną sytuację finansów publicznych. Wyraźnie widać, że kontynuowanie niebezpiecznych trendów wydatkowych może nas prowadzić do bardzo poważnych, „greckich sytuacji”. Rozumiem, że obecny rząd uznał, że walka o przywrócenie praworządności i niedopuszczenie do powrotu PiS są ważniejsze.
Ale gdy w maju Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie, skończą z rozdawnictwem i zaczną reformy państwa?
Przez następne dwa lata polityka gospodarcza rządu będzie bardziej sensowna? Rząd będzie robić coś konkretnego, żeby uniknąć problemów z długiem publicznym? Obawiam się, że nie jest to takie oczywiste.
Ale właśnie to sugerują przedstawiciele KO: „Niech tylko będziemy mieli swojego prezydenta zamiast paraliżującego nasze działania Andrzeja Dudy”…
To mógłbym zrozumieć. Zresztą myślę, że nawet poważni krytycy, ale z tej strony, nazwijmy to demokratycznej, to rozumieją. Dlatego krytyka rządu nie jest tak bezpośrednia i ostra, jakby mogła być. Zmiana polityki gospodarczej będzie bardzo trudna i z czasem coraz trudniejsza, bo po prostu społeczeństwo zostało nauczone, że nie ma czegoś takiego jak dyscyplina finansów publicznych. Te osiem lat rządów PiS dokonało spustoszeń w świadomości, choć obecny rząd też nie jest bez winy.
Czytaj więcej
Prawie dwa tygodnie po tym, jak Donald Trump zaapelował do zatrudnionych w administracji państwowej, by skorzystali z programu dobrowolnych odejść, zorientowano się, że był to wielki błąd.