Na niespełna trzy tygodnie przed drugą rocznicą inwazji na Ukrainę Rosja zbliża się do jeszcze jednej ważnej cezury – zaplanowane na 15-17 marca wybory prezydenckie będą kluczowym testem tego, jak mocno u władzy trzyma się obecny reżim. Zapewnieniu Władimirowi Putinowi gładkiego zwycięstwa podporządkowana jest w całości krajowa polityka gospodarcza.
Rosyjskie władze walczą przed wyborami z inflacją
W styczniowym sondażu ośrodka Russian Field obecny włodarz Kremla cieszy się 62-procentowym poparciem, w czym pomaga fakt, że mimo wojny i sankcji gospodarka radzi sobie nie najgorzej. Dla rządu i banku centralnego na niespełna półtora miesiąca przed wyborami priorytetem jest utrzymanie stabilnego kursu rubla oraz powstrzymywanie inflacji przy jednoczesnym ograniczaniu ryzyka wepchnięcia gospodarki w recesję.
Czytaj więcej
W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2023 roku dług publiczny Rosji wzrósł o blisko 12 proc. i stanowi 17 proc. PKB. Kreml chwali się, że rosyjski dług jest wciąż jednym z najniższych na świecie.
Po związanym z wybuchem wojny skoku cen inflacja weszła w tendencję spadkową, a zdaniem ośrodka Bloomberg Economics w drugiej połowie roku zejdzie z obecnych 7,4 proc. do okolic sięgającego 4 proc. celu Banku Rosji. Dynamika PKB powinna utrzymywać się w okolicach zera, jednak wszelkie prognozy są ściśle uzależnione od sytuacji na froncie.
O ile eskalacja walk zmusiłaby władze do przeprowadzenia mobilizacji, o tyle ewentualne zawieszenie broni umożliwiłoby demobilizację – powrót żołnierzy na rynek pracy zwiększyłby siłę roboczą, obniżając inflację i wspierając wzrost. Choć na pierwszy rzut oka rozejm wydaje się dzisiaj mało prawdopodobny, to według szacunków Bloomberga Economics opartych na modelu czasu trwania konfliktów zbrojnych Scotta Bennetta and Allana Stama wcale nie musi tak być.