Wiek, w którym można przejść na emeryturę, budzi kontrowersje tak w Polsce, jak i w innych krajach. Pomimo to większość krajów europejskich już się zdecydowała lub zapowiada jego wydłużenie. W Polsce zaś temat wieku emerytalnego jest wykorzystywany do celów politycznych. PiS chce zapytać w referendum: „czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn?”. Ale nie tylko on, również politycy innych partii zapewniają, że nie zamierzają zmieniać ustawowego powszechnego wieku emerytalnego.
Przyznają jednak, że potrzebne jest efektywne jego wydłużenie. Polska zobowiązała się w 68. kamieniu milowym Krajowego Planu Odbudowy do przygotowania raportu na temat działań, które mają podnieść efektywny wiek emerytalny. Politycy rozumieją to jednakowo: należy stworzyć zachęty, by jak najwięcej osób w wieku emerytalnym nie pobrało emerytury w możliwie najszybszym momencie, lecz pracowało dalej.
Potrzebna jest decyzja
W niedawnym Panelu Ekonomistów Polskich większość pytanych uważa, że ustawowy wiek emerytalny zostanie podniesiony w ciągu dekady. Uważają także, że zachowanie obecnych zasad przechodzenia na emeryturę spowoduje w następnych 10–20 latach znaczący wzrost obciążeń dla pracujących lub duży spadek finansowania pozostałych usług publicznych (edukacji, zdrowia, obronności).
– To się już dzieje. Wydatki na emerytury mamy na poziomie zbliżonym do średniej UE (ok. 11 proc. w relacji do PKB), mimo że jesteśmy społeczeństwem dużo młodszym niż średnia UE (mediana wieku w Polsce to 42 lata, tylko sześć krajów w UE ma niższą, a średnia w UE to 44 lata) – skomentował Ignacy Morawski, szef SpotDaty. – Jednocześnie wydatki na usługi publiczne zaspokajające indywidualne potrzeby obywateli, związane głównie z edukacją i zdrowiem, mamy dużo niższe niż średnia w kraju UE: 10 proc. PKB w Polsce versus średnio 13,5 proc. PKB w UE.