Ten wspaniały wizerunek wielkiej energii, sprytu i poświęcenia mogą jedynie zakłócić zamieszki marokańskich imigrantów we Francji i Belgii.
Maroko od kilku lat chwalone jest przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy za otwarcie gospodarki na inwestycje zagraniczne. Skorzystali z tego przede wszystkim Francuzi — Renault i Danone produkują tam na rynek wewnętrzny, ale i na eksport. Pojawia się tam coraz więcej firm niemieckich, zainwestował także Boeing. Marokański klimat pozwala na uprawę cytrusów, ale także warzyw wówczas, gdy nawet w południowej Hiszpanii jest za zimno. Oliwa z oliwek dorównuje hiszpańskiej i greckiej. Wina nie są gorsze od portugalskich czy włoskich. A produkty z dodatkiem oleju arganowego są wyjątkowe, bo drzewa arganowe nie rosną gdziekolwiek indziej. Słynne na całym świecie są zdjęcia kóz wchodzących na drzewa i obgryzających otoczkę arganowych orzechów. W ten sposób zwierzęta pomagają właścicielom plantacji w przygotowaniu surowca do dalszego przerobu.
Ratowanie turystyki
W marokańskim PKB największy udział mają usługi (25 proc.) — w tym transportowe oraz turystyka. Tyle samo udziału mają łącznie branża budowlana, górnictwo, przemysł tekstylny. Rolnictwo to 14 proc., ale to ta dziedzina gospodarki daje największe zatrudnienie, bo aż 40 proc. Udział turystyki w PKB zależnie od roku waha się od 9 do nawet 15 proc., daje bezpośrednio zatrudnienie dla ćwierć miliona ludzi, cztery razy tyle, jeśli weźmiemy pod uwagę branże z nią związane. Teraz właśnie kraj jest już w pełni otwarty na turystów po ponad 30 miesiącach praktycznego zamknięcia.
Czytaj więcej
Po zwycięstwie nad Portugalią 1:0 Maroko awansowało do czwórki najlepszych reprezentacji na świecie. To jedna z największych sensacji w historii mistrzostw.
Jak wtedy żyła branża turystyczna? — Nie żyła. Tutaj było zupełnie pusto — mówi Karim Abbassi z Marokańskiego Narodowego Urzędu Turystyki. To z czego ludzie żyli? — Potrafimy się dzielić. Ktokolwiek miał cokolwiek, dzielił się z tymi, co mieli mniej. To jest typowe dla Marokańczyków — tłumaczy. Ale pozbawieni dochodów po prostu zbiednieli. PKB ma wzrosnąć o 1,8 proc. w tym roku, ale gospodarka spowolni w 2023. Zduszą ją przede wszystkim wysokie ceny energii. To z kolei przełoży się na wszystkie inne ceny.