Chaos to greckie słowo

Ograniczenia w systemie finansowym wprowadzone przez rząd Aleksisa Ciprasa zamroziły działalność wielu firm.

Publikacja: 02.07.2015 22:00

Jeszcze chwila, a nastąpi paraliż w handlu zagranicznym. Importerzy nie są w stanie przelać pieniędzy dostawcom. Greckie stowarzyszenie importerów PSE wylicza straty na 380 mln euro tygodniowo, a braki w dostawach towarów importowanych na greckim rynku ocenia na 600 mln euro tygodniowo.

Handel zagraniczny zamarł

W greckich firmach rosną zapasy, bo nie ma z czego finansować eksportu. Banki apelują do Greków, aby wpłacali pieniądze do banków, bo w przeciwnym razie, nawet jeśli w przyszły poniedziałek bądź wtorek wznowią one działalność, środków na wypłaty w bankomatach nie będzie.

Eksporterzy nie mają już pieniędzy na wysyłanie towarów, bo nie mają z czego zapłacić rachunków za paliwo. W sadach drzewa uginają się od owoców, ale nie ma ich kto zbierać, bo właścicielom plantacji zabrakło środków na opłacenie robotników. Eksporterzy w tej chwili wyliczają straty na 80 mln euro tygodniowo. Tak mało, bo część produktów udało się ulokować na rynku wewnętrznym.

Stowarzyszenie importerów szacuje, że w ciągu najbliższych tygodni import spadnie o blisko 30 proc., a eksport o 10 proc. Jak mówi Christina Sakellaridi, dyrektor generalna PSE, zagraniczni odbiorcy greckich produktów otrzymali ostrzeżenie od swoich banków, że pieniądze, jakie przekażą greckim firmom, mogą nigdy do nich nie dotrzeć, bo zostaną przejęte przez państwo. Więc ich nie wysyłają.

Okazuje się też, że same piękne greckie widoki nie wystarczą, aby przyciągnąć turystów. Kryzys zaczyna dotykać także tej branży, odwoływane są rezerwacje hotelowe w Atenach. Potwierdzone pobyty na okres lipiec–wrzesień spadły o połowę w porównaniu z prognozami. Najbardziej ostrożni są Amerykanie – to z USA przychodzi najwięcej rezygnacji. Powtarzana jest pogłoska, że amerykańscy touroperatorzy otrzymali sygnał z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, by do Grecji nie przelewać pieniędzy. MFW zapewnia, że to bzdura, bo takiego zalecenia nie wydawał. Na niektórych wyspach hotelarze przyznają, że żywności i napojów wystarczy im jedynie na tydzień, bo dostawcy chcą wiedzieć, kiedy dostaną pieniądze, a na to pytanie na razie nikt nie zna odpowiedzi. Operatorzy promów liczyli na świetny sezon, tymczasem rezerwacje biletów spadły o połowę od 26 czerwca, kiedy premier Cipras ogłosił referendum.

Przedsiębiorcy się boją

Prywatyzacja, inwestycje? Jaka prywatyzacja?! Jakie inwestycje?! W przyspieszonym tempie uciekają z Grecji zagraniczne firmy, które w tym kraju produkowały bądź sprzedawały towary i usługi. Jako powód podają narastające ograniczenia administracyjne, obawę o środki w bankach, zapowiadaną podwyżkę podatków i dodatkowe obciążenie w wysokości 12 proc. zysku dla wszystkich przedsiębiorstw, które miały wynik netto powyżej pół miliona euro. W najlepszym razie ich produkty pozostaną na greckim rynku, ale lokalna centrala z pewnością już będzie za granicą, najpewniej na Cyprze. Tak zrobiła już Hellenic Bottling Company, butelkująca coca-colę, czy producent „jedynie słusznego" greckiego jogurtu – Fage.

W ateńskim salonie hiszpańskiej sieci Zara jeszcze śpiewa Julio Iglesias, ale jest pusto mimo trwającej wyprzedaży. Podobnie w pobliskim H&M koło placu Omonia. W Grecji nie ma już Carrefoura, Fnaca, niemieckich sieci Aldi, Makro czy Saturn. Nerwowo przyglądają się sytuacji brytyjski bank HSBC oraz touroperatorzy Thomas Cook i TUI.

Ivan Menezes, prezes producenta napojów Diageo Plc, nie ukrywa, że jego dzisiejszy biznes w Grecji to jedna czwarta obrotów z 2008 r. – Najgorsze, że grecki kryzys już rozlewa się po Europie, bo widać postępujący paraliż decyzyjny wśród przedsiębiorców także poza tym krajem – mówi Ulrich Spiesshofer, prezes szwajcarskiej firmy ABB. Niemiecki Siemens odwołał berlińską konferencję, na której Henrik Stiesdal, wiceprezes ds. technologii, miał mówić o innowacjach w koncernie. – Dzisiaj wszyscy są skupieni na Grecji, a nie na innowacjach – powiedział.

A giełda? Jaka giełda?! Zamknięta jest od początku tygodnia, a kolejne firmy od jakiegoś czasu rezygnują z publicznych ofert akcji, bo nie wiadomo, w jakiej walucie miałyby przygotować prospekt. Na greckim rynku chciał zadebiutować niemiecki agent nieruchomości ADO Properties, ale zarzucił te plany. Inna niemiecka firma zajmująca się handlem nieruchomościami chciała wyemitować obligacje i też zrezygnowała. Grecki Titan Cement, chociaż doskonale sobie radził w ostatnich miesiącach, teraz poinformował akcjonariuszy, że nie wypłaci dywidendy. Prezes Aegean Airlines, największej greckiej linii lotniczej, Dimitrios Gerogiannis przyznał w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że miał przygotowany plan na taki rozwój sytuacji, więc gotówki, jaką zgromadził, starczy mu na trzy lata. Nie wyklucza jednak, że trzeba będzie ograniczyć rozmiary firmy, bo kryzys jest już tak głęboki, że dotknął kwitnącego wcześniej transportu.

A przedsiębiorcy przypomnieli sobie, że słowo „chaos" ma korzenie w greckiej mitologii.

Jeszcze chwila, a nastąpi paraliż w handlu zagranicznym. Importerzy nie są w stanie przelać pieniędzy dostawcom. Greckie stowarzyszenie importerów PSE wylicza straty na 380 mln euro tygodniowo, a braki w dostawach towarów importowanych na greckim rynku ocenia na 600 mln euro tygodniowo.

Handel zagraniczny zamarł

Pozostało 94% artykułu
Gospodarka
Biznes dość krytycznie ocenia rok rządu Donalda Tuska
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Firmy patrzą z nadzieją w przyszłość, ale uważają rok za stracony
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Gospodarka
Wiceminister Maciej Gdula: Polska nauka musi się wyspecjalizować
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Gospodarka
Nacjonalizacja po rosyjsku: oskarżyć, posadzić, zagrabić