– WIG zbliża się już do historycznych szczytów. Zastanawiając się, czy rekord zostanie pobity, warto wziąć pod uwagę najważniejsze czynniki napędzające hossę. Cały czas mamy bardzo niskie stopy procentowe, inflacja rośnie, a na lokatach nie można się przed nią obronić. Polityka fiskalna jest ewidentnie sprzyjająca, promuje zwiększanie dochodów i konsumpcję, przy bardzo dobrym rynku pracy. Poza tym wyceny pozostają umiarkowane – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP. Dodaje, że sezon publikacji wyników za I kwartał 2021 r. pokazał zdolność firm do poprawiania zysków.
– Patrząc na branże, potencjał mają firmy nastawione na konsumenta, który wraz z otwieraniem gospodarki jest coraz bardziej aktywny. Ponadto cały czas dobre perspektywy mają deweloperzy, część spółek przemysłowych i branża finansowa. Ta ostatnia nie dość, że operacyjnie radzi sobie dobrze, to jeszcze jakiekolwiek podwyższenie stóp w reakcji na wyższą inflację będzie mocnym pozytywnym akcentem wynikowym – podsumowuje Łobodziński.
Wtóruje mu Konrad Księżopolski, dyrektor działu analiz Haitong Banku. – Pomimo ostatnich wzrostów z punktu widzenia fundamentalnego czy wycenowego główne indeksy na GPW nie znajdują się na wysokich poziomach – ocenia. Wskazuje na oczekiwania dotyczące tegorocznych zysków spółek. Przekładają się one na wskaźnik ceny do zysku dla WIG na poziomie 12,8, a dla WIG20 – 12,2. Podczas gdy dla DAX jest to 15,5, a dla amerykańskiego S&P – 22.
– Cały czas ciekawym pomysłem inwestycyjnym jest branża IT, jeden z beneficjentów pandemii, gdyż przyspieszyła ona trend cyfryzacji i zwiększyła zapotrzebowanie na usługi i produkty IT – uważa ekspert Haitong Banku.
Czynniki ryzyka
Na fakt, że wyceny na GPW są niższe niż na innych rynkach, uwagę zwraca też Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities. Ale zastrzega, że ryzykiem jest m.in. zbyt szybki wzrost inflacji i poprawa koniunktury w gospodarce, która może zachęcić banki centralne do wycofywania się z luzowania ilościowego, implikując spadek podaży pieniądza i tym samym pogorszenie koniunktury na rynkach bazowych.
Nie brak też opinii, że wyceny na warszawskiej giełdzie są wprawdzie niskie, ale tylko na tle ultraniskich, wywołanych nieortodoksyjną polityką banków centralnych, stóp procentowych. – Polityka ta, w połączeniu z helicopter money, wywołała inflację, co poprawia w krótkim terminie wyniki spółek bez jej kosztu, w postaci wyższych stóp – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Dodaje, że jeśli banki centralne dalej będą drukowały pieniądze, to w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z inflacją cen aktywów, więc hossa może trwać. Gdy jednak banki zdecydują się agresywniej zareagować (a prędzej czy później będą do tego zmuszone), hossa gwałtownie się zakończy silnymi spadkami. Im dłużej banki centralne będą ignorować problem, tym boleśniejsza może być następna bessa.