To był czarny dzień dla niemieckiej giełdy i wielu europejskich. DAX, czyli główny indeks parkietu we Frankfurcie, tracił w poniedziałek po południu ponad 3 proc., przejściowo spadając poniżej poziomu 9 tys. pkt. Znalazł się najniżej od października 2014 r., a ciągnęły go w dół m.in. akcje Deutsche Banku, które traciły nawet 5 proc. Francuski indeks CAC40 spadał w ciągu dnia nawet o 2,7 proc., brytyjski FTSE 100 o ponad 2 proc., a grecki ASE o ponad 7 proc. Akcje niedawno dokapitalizowanych greckich banków traciły po ponad 20 proc. Amerykański indeks S&P 500 spadał na początku sesji za oceanem o 1,5 proc.
Polski WIG20 nie wyróżniał się negatywnie na tle Europy – późnym popołudniem spadał zaledwie o 1 proc., ale złoty gwałtownie słabł wobec dolara (nawet ponad 5 groszy) i euro (także 5 groszy). Za amerykańską walutę płacono w ciągu dnia już nawet 4,00 zł.
Rosnąca niepewność
Luty, podobnie jak styczeń, przynosi na razie ostrą przecenę i podwyższoną nerwowość na światowych rynkach. Wiele wskazuje, że to jeszcze nie koniec niepokoju. Coraz częściej dają o sobie znać wśród inwestorów obawy przed tym, jak przecena na rynkach naftowych wpłynie na kondycję banków. Żywy jest też nadal niepokój o światowy wzrost gospodarczy, a sytuacja w Chinach oraz polityka pieniężna w USA wciąż pozostają dużymi niewiadomymi.
– Inwestorzy nie mogą się zdecydować, czego oczekiwać po światowej gospodarce, ale ryzyko recesji i deflacji rośnie – ocenia Francois Savary, dyrektor inwestycyjny w szwajcarskim funduszu Prime Partners. – Nie wystarcza już to, że wyceny aktywów stały się znacząco niższe, a wyniki spółek nie są takie złe. Nastroje są kiepskie i nie ma dużo jasności co do sytuacji. To jest niepokojące – dodaje Savary.
– Duża zmienność na rynkach akcji pokazuje, że powinniśmy się przygotować, bo nikt nie wie, w którą stronę zmierzają ceny ropy – uważa Simon Quijano-Evans, główny strateg ds. rynków wschodzących w Commerzbanku.