Do Komisji Nadzoru Finansowego trafia wiele zawiadomień o potencjalnych nieprawidłowościach. – Sprawdzamy wszystkie. Większość jest nietrafiona, natomiast opiera się na emocjach, a przesłanką zawiadomienia jest np. podejście: „kupiłem akcje, a cena spadła, więc musi być manipulacja” – mówi Rafał Mikusiński, zastępca przewodniczącego KNF odpowiedzialny w UKNF za nadzór nad rynkiem kapitałowym.
Na dywaniku w KNF
Komisja ma do dyspozycji szeroki wachlarz działań. Twierdzi, że nałożenie kary finansowej czy odebranie zezwolenia na działalność to ostateczność stosowana w przypadku najcięższych przewinień.
– Z punktu widzenia zaufania i wiarygodności rynku nie są to oczywiście zjawiska pożądane. Obserwatorzy rynku widzą, niestety, tylko takie komunikaty będące dla nich świadectwem działalności Komisji. Tymczasem kiedy nadzór ma sygnały czy wątpliwości odnośnie do działalności danego podmiotu, podejmujemy najpierw czynności wyjaśniające, sprawdzające, zapraszamy poszczególne osoby do UKNF „na dywanik” – mówi Piotr Koziński, p.o. dyrektora zarządzającego pionem nadzoru nad rynkiem kapitałowym oraz dyrektor departamentu funduszy inwestycyjnych i funduszy emerytalnych UKNF. Dodaje, że bardzo często po wezwaniu na dywanik podmioty podejmują odpowiednie działania korygujące czy naprawcze i sytuację udaje się zakończyć bez nakładania kar.
Pracowników Komisji wiąże tajemnica zawodowa i szereg aktów prawnych. Dlatego o większości prac nie mogą mówić publicznie. A to, co widać na zewnątrz, to wierzchołek góry lodowej. W samym tylko pionie nadzoru nad rynkiem kapitałowym w tym roku przeprowadzono ponad 30 tys. czynności nadzorczych.
Nie tylko kary pieniężne
Sankcje uderzają pośrednio w spółki i ich akcjonariuszy.