Chińczycy wypadli z przetargu, bo byli za tani

Branża energetyczna uczy się na błędach, jakie popełniono przy budowie autostrad.

Publikacja: 01.04.2014 05:00

Chińczycy wypadli z przetargu, bo byli za tani

Foto: Fotorzepa, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

Chińskie firmy, które do tej pory deklasowały cenowo konkurencję w przetargach budowlanych, zostały wykluczone przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) z budowy stacji energetycznej Pelplin ze względu na rażąco niską cenę. To precedens, który daje nadzieję, że w wartych miliardy złotych inwestycjach energetycznych nie powtórzy się sytuacja z budowy dróg i autostrad, gdzie niektórzy wykonawcy nie byli w stanie skończyć inwestycji. Pierwszym i najgłośniejszym tego typu przykładem sprzed niemal trzech lat był China Overseas Engineering Group (Covec), który nie poradził sobie finansowo z realizacją dwóch odcinków A2 między Łodzią a Warszawą i zszedł z placu budowy, pogrążając też swoich podwykonawców.

Idzie nowe?

Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy chińskie Pinggao należące do potężnego koncernu State Grid Corporation of China wygrało pierwsze przetargi na budowę polskich sieci energetycznych, wydawało się, że nic ich nie powstrzyma przed zdobywaniem kolejnych kontraktów. Pinggao wywalczyło m.in. umowę na budowę sieci w woj. pomorskim za 350 mln zł, oferując cenę o 26 proc. niższą od polskiej konkurencji.

Jednak w ostatnim przetargu na budowę stacji energetycznej Pelplin zarówno Pinggao, jak i konsorcjum z udziałem China Sinogy Electric Engineering musiały się obejść smakiem, choć zaproponowali najniższe ceny. Pierwsza z tych firm zaoferowała wykonanie prac za 120,5 mln zł, a druga – za 96 mln zł. Tymczasem ich polski konkurent ten sam zakres robót wycenił na 179 mln zł. Inwestor wezwał chińskie firmy do uzasadnienia proponowanych przez nich cen. Nie uzyskał satysfakcjonujących odpowiedzi i obie oferty odrzucił.

– To daje nadzieję na równą konkurencję w przetargach organizowanych przez PSE. Chińczycy nie byliby w stanie zrealizować prac po tak niskich cenach, a to mogłoby skutkować kłopotami, a nawet upadłością ich polskich podwykonawców – przekonuje Jacek Faltynowicz, prezes Elektrobudowy, która startuje w tych samych przetargach co Chińczycy.

Zdaniem Piotra Łopaciuka, analityka DM PKO BP, chińskie firmy nie zawojują polskiego rynku. – Zwłaszcza że PSE zapewne ze wzmożoną czujnością będzie weryfikował zgłoszenia do przetargów składane przez nowe firmy, które dotychczas nie uczestniczyły w tego typu postępowaniach w naszym kraju – argumentuje. A jest o co walczyć. Tylko w tym roku PSE wyda na inwestycje 740 mln zł, a do 2018 r. nakłady mogą sięgnąć nawet 8 mld zł.

Na drogach bez zmian

Mimo powtarzających się kłopotów z realizacją kontraktów wykluczanie z przetargów z powodu rażąco niskiej ceny wciąż właściwie nie zdarza się na drogach. Dzieje się tak, mimo że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma te same instrumenty, którymi dysponuje np. PSE. Nasi rozmówcy przypominają sobie zaledwie jeden przetarg na niewielki odcinek drogi krajowej, w którym wybrana została oferta z drugą ceną, gdyż pierwsza została uznana za rażąco niską.

– Dyrekcja bardzo rzadko korzysta z tej możliwości. Uzasadnia to tym, że nie ma definicji rażąco niskiej ceny i dlatego trudno jest określić, kiedy można zacząć o takiej mówić. Zwraca też uwagę na problem przygotowywania kosztorysów. Nie zgadzam się jednak z tymi argumentami – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

– Niektóre firmy nie wyciągnęły wniosków z kryzysu w branży w ostatnich latach i wciąż oferują bardzo ryzykowne niskie ceny – przyznaje Krzysztof Kozioł, rzecznik prasowy Budimeksu. Podkreśla jednak, że coraz częściej w przetargach brana pod uwagę jest nie tylko cena, ale również czas realizacji inwestycji czy okres gwarancji.

Część ekspertów przekonuje, że chińskie spółki po niepowodzeniach Covecu, które odbiły się głośnym echem również na Dalekim Wschodzie, są dziś lepiej przygotowane do działalności u nas. – Polska strona również wyciąga wnioski z Covecu, czyli ostrożniej podchodzi do chińskich firm startujących w przetargach, dokładnie je sprawdzając. Zmniejsza to ryzyko niepowodzenia inwestycji. Fiasko realizacji jednego przedsięwzięcia nie powinno rzutować na generalne podejście do chińskich inwestorów– twierdzi Justyna Szczudlik-Tatar z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Chińskie firmy chciały budować polskie elektrownie

W walce o kontrakty na budowę bloków energetycznych w Polsce Chińczycy również okazali się cenowo bezkonkurencyjni. Jednak w tych przetargach najniższa cena nie była jedynym kryterium wyboru oferty. ?W przetargu na budowę bloku węglowego ?w Kozienicach dla Enei Covec startował ?w konsorcjum z China National Electric Engineering. Ich oferta była najtańsza, ale zlecenie warte ponad 6 mld zł otrzymali Polimex-Mostostal ?i Hitachi Power Europe. Zadecydowały parametry techniczne. Podobnie było w przypadku przetargu na blok w Jaworznie dla Tauronu. Tym razem oferta chińskiego konsorcjum została odrzucona ?z powodów formalnych, a kontrakt o wartości ?5,4 mld zł wpadł do portfela Rafako i Mostostalu Warszawa. Z kolei o realizację dla PGE mniejszego bloku w Turowie walczył Shanghai Electric. Nie wygrał, ale może jeszcze odwołać się od decyzji inwestora.    —box

Chińskie firmy, które do tej pory deklasowały cenowo konkurencję w przetargach budowlanych, zostały wykluczone przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) z budowy stacji energetycznej Pelplin ze względu na rażąco niską cenę. To precedens, który daje nadzieję, że w wartych miliardy złotych inwestycjach energetycznych nie powtórzy się sytuacja z budowy dróg i autostrad, gdzie niektórzy wykonawcy nie byli w stanie skończyć inwestycji. Pierwszym i najgłośniejszym tego typu przykładem sprzed niemal trzech lat był China Overseas Engineering Group (Covec), który nie poradził sobie finansowo z realizacją dwóch odcinków A2 między Łodzią a Warszawą i zszedł z placu budowy, pogrążając też swoich podwykonawców.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Utrudnienia dla klientów banków. Komunikaty wydały m.in. PKO BP, ING i mBank
Finanse
Złoto po 3000 dolarów za uncję w 2025 roku?
Finanse
Pieniądze z rezerwy emerytalnej nie wystarczą nawet na trzy miesiące
Finanse
Najlepszy produkt długoterminowego oszczędzania
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Finanse
Zakaz kopania kryptowalut w Rosji. Brakuje prądu do produkcji broni