W środę Rada Ministrów ma się zająć kolejnym zestawem zmian w prawie, które mają uprościć życie przedsiębiorców. Przygotowało je Ministerstwo Rozwoju w ramach „100 zmian dla firm". Tym razem na warsztat rząd weźmie pakiet wierzycielski, czyli projekt zmieniający niektóre ustawy w celu ułatwienia dochodzenia wierzytelności.
Nie jest dobrze
Na razie pod tym względem nie jest najlepiej. Jak pokazuje ostatni raport Banku Światowego „Doing Business 2017 r.", odzyskanie należności w procesie upadłościowym może zająć nawet trzy lata, a i tak udaje się odzyskać tylko 60 groszy z każdego oczekiwanego złotego. Nie jest to najgorszy wynik na świecie. Ba, nawet pozwala nam zająć niezłą 27. pozycję, ale np. w USA odzyskuje się 80 proc. należności, choć tamtejsze prawo mocno sprzyja upadającym firmom w ramach tzw. polityki drugiej szansy.
Gorzej wypada ocena procesu rozstrzygania sporów między firmami przez sądy, gdzie mamy 55. pozycję. Okazuje się, że trwa to średnio ponad dwa lata, choć tu i tak widać poprawę. Przed pięciu laty na rozstrzygnięcie sporu czekało się 850 dni. Nic dziwnego więc, że przedsiębiorcy z niecierpliwością czekają na tzw. pakiet wierzycielski.
Wstępne jego propozycje oceniane są całkiem dobrze. Szczególnie pozytywnie z praktycznego punktu widzenia należy ocenić proponowane zmiany dotyczące postępowania cywilnego, w tym podniesienie górnego progu wartości przedmiotu sporu w sprawach rozpoznawanych w postępowaniu uproszczonym z 10 tys. do 20 tys. zł. W ten sposób więcej spraw zostanie rozpoznanych w szybszej procedurze. Co istotne, dla wierzyciela poszukującego ochrony prawnej procedura ta jest tańsza, co sprzyja zapewnieniu dostępu do sądu.
Istotna jest też propozycja, by dłużnik wyjawił „ukryty" majątek, np. przepisany na osoby trzecie, w ciągu pięciu lat przed wszczęciem egzekucji. Dziś to nagminna praktyka, a zmiana umożliwi egzekucję przedmiotów, które formalnie do dłużnika już nie należą.