Dziś również tacy artyści, jak Mira Nair, Shekhar Kapur czy Deepa Mehta, pokazują światu zderzenie tradycji i nowoczesności, problemy społeczne Indii, konflikty religijne i obyczajowe. W tym roku uczestnicy krakowskiego festiwalu Off Plus Camera mogli obejrzeć przegląd „Nowe kino Indii” przygotowany przez selekcjonerkę festiwalu w Dubaju Hannah Fisher, prezentujący różne oblicza hinduskiego kina.
Ale dla szerokich rzesz widzów sztuka filmowa Indii to przede wszystkim Bollywood. Obrazy, takie jak „Czasem słońce, czasem deszcz” czy „Veer Zaara”, podbiły publiczność na całym świecie. Bollywood ma swoje wielkie gwiazdy, których popularność w Azji przekracza hollywoodzką sławę Brada Pitta, Angeliny Jolie, Russela Crowe’a, Toma Cruise’a. Amitabh Bachchan, Shah Rukh Khan, Aishwarya Rai, Dharmendra, Govinda, Rekha, Kajol, Rani Mukherjee są w rodzinnym kraju otoczeni niemal kultem. Sława niektórych sięga również Europy i Ameryki.
[srodtytul]Khan jak DiCaprio[/srodtytul]
Widziałam wielokrotnie, jak wielkie poruszenie wywoływało na festiwalach filmowych pojawienie się bollywoodzkich gwiazd. W Cannes, po pokazie „Devdas”, byłam świadkiem sesji fotograficznej nieprawdopodobnie pięknej Aishwaryi Rai. Błyskały flesze, aktorka uśmiechała się promiennie, choć nie dawała się namówić na żadną „ekstrawagancję”: ubrana w suknię do ziemi, ani na chwilę nie pozwoliła sobie na luz czy żart. Potem, w czasie wywiadów, z powagą opowiadała o swoim dzieciństwie i losie hinduskich dziewcząt, podporządkowanych władzy rodzin.
Przed trzema miesiącami wydarzeniem festiwalu w Berlinie stał się przyjazd Shaha Rukha Khana i Kajol, którzy promowali pokazywany poza konkursem film „Mam na imię Khan”. Otaczał ich zgiełk nie mniejszy niż bohatera „Wyspy tajemnic” – Leonardo DiCaprio. Khan dyplomatycznie zaczął konferencję prasową od stwierdzenia: „Poczułem się w Berlinie jak gwiazda filmowa”. Dziennikarze wybuchnęli śmiechem, bo wszyscy wiedzą, jak jest traktowany w swoim kraju. Shah Rukh Khan ma jednak dystans do siebie. Gdy ktoś, nawiązując do pierwszych scen „Mam na imię Khan”, spytał, czy to prawda, że na lotnisku w Stanach został aresztowany, odpowiedział: „Aresztowany? Nie! Ale mieliśmy z funkcjonariuszami odpowiednich służb długą rozmowę. No, cóż. Taką mam gębę”.