I chociaż „Skrzydlate świnie” nie są zwykłym obrazem obyczajowym, bo jego główni bohaterowie przynależą do specyficznej grupy boiskowych zadymiarzy, to jednak nie są nimi bandziory z dokumentu Sylwestra Latkowskiego „Klatka”.
Tutaj ultras nie wygląda jak niedorozwinięty skinhead, ale ma twarz Pawła Małaszyńskiego – aktora o fizjonomii akowca lub uczestnika powstania warszawskiego. Pozytywna postać Oskara nie bije, nie znęca się, nie upija i niemal nie przeklina. Być może to mało wiarygodny kibolski portret, ale też Anna Kazejak nie zamierzała chyba realizować interwencyjnej fabuły, lecz nakręcić film o dojrzewaniu do ojcostwa i życia rodzinnego.
Oskar zostaje postawiony pod ścianą przez matkę swojego dziecka Alinę (Gorczyca). Albo znajdzie pracę i zacznie zarabiać, albo nie ma mowy o wspólnym życiu. Kiedy więc dni jego ukochanego klubu są policzone, a wrogą drużynę kupuje lokalny biznesmen (Pazura), Oskar zgadza się, by ów płacił mu za wyszkolenie ultrasów, przełykając jakoś fakt zdrady klubowych barw. To pociągnie za sobą konflikt z bratem (dobry Rogucki), ale zaowocuje zbliżeniem z jego dziewczyną Basią (Bołądź). Wszystkie kłopoty znajdą jednak swoje rozwiązanie, bo najwyraźniej już samo zdążanie ku rodzinnej nirwanie zasługuje na szczęśliwe zakończenie.
Trochę szkoda urwanego wątku Basi, a i wiarygodność uczucia Oskara do Aliny pozostawia trochę do życzenia. Mimo to fabularny samodzielny debiut Anny Kazejak (autorki noweli „Śląsk” w głośnej pięć lat temu „Odzie do radości”) pozostawia dobre wrażenie i pozwala wierzyć, że ta reżyserka pokaże jeszcze pazur.
[i] Polska 2010, reż. Anna Kazejak, wyk. Paweł Małaszyński, Piotr Rogucki, Olga Bołądź, Karolina Gorczyca[/i]