Oscary: Anne Hathaway i James Franco

Gwiazdy młodego pokolenia prowadzące galę zasłużyły na Złote Maliny. Jedna z laureatek zaklęła, odbierając nagrodę – pisze Rafał Świątek

Aktualizacja: 01.03.2011 18:57 Publikacja: 28.02.2011 19:11

Kirk Douglas

Kirk Douglas

Foto: AFP

Ceremonia w Kodak Theatre w Los Angeles trwała trzy i pół godziny. To nic w porównaniu z ciągnącą się przez 256 minut uroczystością z 2000 roku, uznawaną za jedną z najsłabszych w historii. Jednak tegoroczna gala też nie należała do udanych. Miało być dynamicznie, a wiało nudą.

Tak jak przed rokiem przewodził jej duet. Tyle że 53-letniego Aleca Baldwina i 66-letniego Steve'a Martina zastąpił zdecydowanie młodszy tandem: 29-letnia Anne Hathaway do spółki z 33-letnim Jamesem Franco.

Ta zmiana miała podkreślać, że stery w Hollywood przejmuje nowa generacja aktorów. Zwłaszcza że kilkoro jej reprezentantów – sam Franco, Jennifer Lawrence, Hailee Steinfeld, Natalie Portman i Jesse Eisenberg – walczyło o nagrody z bardziej utytułowanymi kolegami po fachu.

Jednak przy tego typu ceremoniach oprócz talentu showmana potrzebne jest doświadczenie.

Dlatego, choć Hathaway i Franco mieli świetny początek, to później solidnie zapracowali na tytuł najgorszych gospodarzy w dziejach imprezy.

Ich wejście na scenę poprzedził błyskotliwie zmontowany filmik, w którym niczym bohaterowie "Incepcji" Christophera Nolana zakradli się do snu Aleca Baldwina, by w zakamarkach jego myśli odnaleźć klucz do idealnego prowadzenia gali. Recepty nie znaleźli. Za to widać było, że źle się czują w przypisanych im rolach.

#Franco stał wyprostowany jak struna i głównie mrużył oczy. Jego dowcipy były wysilone. Kurczowo trzymał się tekstu odczytywanego z telepromptera.

Kiedy w pewnym momencie pojawił się w przebraniu Marilyn Monroe, można było odnieść wrażenie, że gra w kiepskim teatrze bulwarowym. Ciut lepiej radziła sobie Hathaway. Przynajmniej miała do dyspozycji szeroki uśmiech i kilka stylowych kreacji. Jednak jej żart o animacji "Toy Story 3" jako filmie lesbijskim był żenujący.

Na tym tle zabłysło dwóch weteranów Hollywood. Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej wręczał 94-letni Kirk Douglas. Mimo sędziwego wieku i przebytego w 1996 roku udaru nie stracił wigoru, a przede wszystkim zdolności do władania publicznością. Kiedy wolniutko wszedł o lasce na scenę, dostał owację na stojąco. – Gdzie ty byłaś, dziewczyno, kiedy ja kręciłem filmy? – zapytał Anne Hathaway. Następnie – z błyskiem w oku – zaczął mówić o miłości do pięknych kobiet.

Wreszcie otworzył kopertę i ogłosił, że zwyciężczynią jest Melissa Leo z "Fightera". Aktorka poprosiła Douglasa, by ją uszczypnął. – Ona jest moja? Dla mnie? – pytała, odbierając statuetkę. – Wyglądasz piękniej niż w "Fighterze" – zauważył 94-letni gwiazdor. – Ty też nieźle. Co robisz po gali? – zrewanżowała się Leo. A potem, ściskając Oscara w dłoni, zaklęła podekscytowana – To takie k... proste! Sala wybuchnęła śmiechem, ale Leo przepraszała po ceremonii za niecenzuralne słownictwo.

Drugą gwiazdą wieczoru okazał się 63-letni komik Billy Crystal. Gospodarzem oscarowej gali był dotąd ośmiokrotnie. Ale tym razem pojawił się w Kodak Theatre, by złożyć hołd swojemu wielkiemu poprzednikowi Bobowi Hope'owi, który prowadził ceremonię 18 razy.

– To na czym skończyłem? – zażartował na powitanie Crystal, który po raz ostatni przewodził uroczystości w 2004 roku. – Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Producenci dali mi znać, że gala trochę się przedłużyła, więc oto dziesiątka nominowana w kategorii najlepszy film.

Niestety, występów z klasą, a zarazem zaznaczających dystans do celebry było tego wieczoru jak na lekarstwo. Dominował konserwatywny sznyt, jakby gala odbywała się co najmniej pół wieku temu.

Ceremonia w Kodak Theatre w Los Angeles trwała trzy i pół godziny. To nic w porównaniu z ciągnącą się przez 256 minut uroczystością z 2000 roku, uznawaną za jedną z najsłabszych w historii. Jednak tegoroczna gala też nie należała do udanych. Miało być dynamicznie, a wiało nudą.

Tak jak przed rokiem przewodził jej duet. Tyle że 53-letniego Aleca Baldwina i 66-letniego Steve'a Martina zastąpił zdecydowanie młodszy tandem: 29-letnia Anne Hathaway do spółki z 33-letnim Jamesem Franco.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Film
Rekomendacje filmowe: Trzy zaskoczenia, każde w innym stylu
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Film
Oscary 2025: Film o zmianie płci wita Trumpa. Nominacja dla „Dziewczyny z igłą”
Film
Oscary 2025: Są nominacje. Na liście „Dziewczyna z igłą”
Film
Jakie filmy w konkursie w Berlinie? Poznaliśmy tytuły
Materiał Promocyjny
7 powodów, dla których warto przejść na Małą Księgowość
Film
„Świt Ameryki”, czyli czas apokalipsy
Materiał Promocyjny
Compliance Summit 2025