W ciągu pięciu październikowych przedpołudni na ośmiu seansach zaprezentowano młodym widzom ponad dwadzieścia nowych filmów, głównie krótkometrażowych animacji, ale w programie znalazły się także pełnometrażowe hity fabularne, a także niezwykle interesujący dokument o tematyce młodzieżowej. Kino w tych dniach trzeszczało w szwach, jubileuszowa edycja zgromadziła w Kulturze aż 1471 widzów! Tak więc 20. urodziny Polskiego Kina Młodego Widza udały się znakomicie. Filmy przyjęto fantastycznie, ich twórcy, którzy spotkali się z widzami, zostali obdarowani przez nich komplementami, a młodzi widzowie – autografami, plakatami i filmowymi gadżetami.

Urodzinowe świętowanie w Kulturze rozpoczęła projekcja sequelu świetnego filmu Kristoffera Rusa sprzed dwóch lat – „Za duży na bajki”. „Dwójka” okazała się nie mniej udana niż „jedynka”. W pierwszej opowieści jego bohater, kilkunastoletni Waldek, na czas leczenia mamy dostał się pod opiekę szalonej ciotki, gdzie musiał się mierzyć z jej ekstrawaganckimi pomysłami, jednocześnie nie zaniedbując przygotowań do wielkiego turnieju gammingowego, w którym miał wystartować; teraz z dwójką przyjaciół trafił na Podhale, gdzie zamieszkał jego ojciec, o którym wie niezbyt wiele, gdyż dawno porzucił on swą rodzinę. Tak więc, z pomocą swych przyjaciół, postanowił go odnaleźć.

W gdyńskim Teatrze Muzycznym z młodą widownią spotkał się reżyser filmu oraz Maciej Karaś, odtwórca roli głównej, kino Kultura odwiedzili zaś jego filmowi przyjaciele – Amelia Fijałkowska i Patryk Siemek. Jak się okazało, nie tylko filmowi, gdyż w czasie wspólnej pracy – o której barwnie opowiadali po seansie – bardzo się zaprzyjaźnili. Maciek mieszka w Krakowie, Amelia i Patryk w Warszawie, ale niebawem się spotkają, bo za kilka miesięcy rozpoczną się zdjęcia do trzeciej części „Za dużego na bajki”, co zostało przez widownię przyjęte z entuzjazmem. Warto zauważyć, że młodzi bohaterowie filmów Kristoffera Rusa stają się już zdecydowanie „za duzi na bajki”, teraz wszyscy chodzą do liceum.

Foto: Anita Walczewska East News/SFP

Większość projekcji w kinie Kultura, bo aż sześć, wypełniły animacje, głównie najnowsze, choć w programie znalazł się także hit sprzed lat – „Wielka podróż Bolka i Lolka”, zrealizowany przez Stanisława Dülza w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych przed blisko półwieczem. Wymyśleni w 1963 roku przez Władysława Nehrebeckiego dwaj rezolutni bracia stali się największymi gwiazdorami naszej animowanej kinematografii. Zrealizowano 180 serialowych odcinków oraz trzy obrazy pełnometrażowe. Filmy z Bolkiem i Lolkiem zakupiło ponad 80 krajów ze wszystkich kontynentów. Tym razem obejrzeliśmy ich pełną przygód podróż dookoła świata. Emocje w Kulturze były ogromne, sam takie przeżywałem przed kilkudziesięciu laty. Okazuje się, że filmy z tymi bohaterami są odporne na działanie czasu. Bawią i uczą wszystkich widzów, bez wzglądu na wiek.

Równie entuzjastycznie zostały przyjęte nowe odcinki kilku aktualnych seriali, zwłaszcza „Szmatkowego Królestwa”, którego producentka Małgorzata Bosek-Serafińska spotkała się z młodą widownią, opowiadając ze swadą o tym, jak realizuje się takie filmy. Księżniczka Bianka i chomik Albert, bohaterowie jej serialu, mieszkają w Szmatkowym Królestwie, gdzie wszystko zrobione jest ze skrawków różnorodnych materiałów. Producentka wyjawiła, że świetnie jej się pracowało przy tej realizacji, gdyż przypominała jej dzieciństwo – jej mama bardzo lubiła szyć, a mała Małgosia ze skrawków materiałów, które pozostawały niepotrzebne, układała sobie plastyczne kolaże. Teraz, po latach, ożywiła je w animowanym serialu. Do tej pory zrealizowano 13 odcinków „Szmatkowego Królestwa”, ma powstać jeszcze 39!

Duże wrażenie na młodej widowni zrobił zestaw animowanych dokumentów. Znalazły się w nim trzy tytuły: „Magda” Adeli Kaczmarek, poświęcona losom piętnastoletniej dziewczyny, zaprzysiężonej w 1940 roku żołnierki Brygady Podhalańskiej, polsko-brytyjski „Kapral Wojtek” Iana Gardnera, opowiadający historię niedźwiadka adoptowanego przez żołnierzy Korpusu Polskiego w czasie walk o Monte Cassino, oraz „Bezsenność Jutki” Marii Görlich-Opyd – przejmująca ekranizacja książki Doroty Combrzyńskiej-Nogali, z ilustracjami Joanny Rusinek, o siedmioletniej dziewczynce, która sądziła, że przyjechała do Łodzi na wakacje, a utknęła wraz z dziadkiem i ciocią w żydowskim getcie. Szczególnie ożywioną dyskusję, prowadzoną przez Karolinę Jastrzębską-Mitzner z Muzeum Historii Żydów Polskich Polin , wywołał ten ostatni tytuł. Animowane dokumenty przyjęte zostały przez młodych widzów niezwykle emocjonalnie, z ogromnie dużą empatią. Choć to opowieści o konkretnych przypadkach, potraktowano je uniwersalnie i ponadczasowo. Rzeczywistość staje się coraz bardziej opresyjna, tuż za naszą granicą toczy się wojna… Okazuje się, że kino potrafi znakomicie bawić, ale i uczyć. „Uczyć współczuć” – jak to trafnie ujął jeden z młodych widzów.

Foto: Wojciech Olkuśnik East News/SFP

Równie efektowne jak otwarcie okazało się zakończenie dziecięco-młodzieżowego maratonu. Pokazano „Dziewczyńskie historie” Agi Borzym, niekonwencjonalny dokument o dwóch kilkunastoletnich przyjaciółkach, ich codziennym życiu oraz wszystkim, co w tym życiu najważniejsze. Spotkanie z reżyserką poprowadziła Patrycja Rzepecka, psycholożka współpracująca z dokumentalistami kręcącymi filmy z udziałem młodych bohaterów. Praca nad „Dziewczyńskimi historiami”, które początkowo pomyślane były jako krótki metraż, trwała blisko cztery lata, nakręcono 80 godzin materiału, z czego Aga Borzym zmontowała dokument trwający 62 minuty.

Z dokumentem skierowanym do młodzieży rzadko się spotykamy, zwłaszcza u nas, to dla tej widowni całkowicie nowa filmowa formuła, dlatego bardzo cieszy świetne przyjęcie „Dziewczyńskich historii” i domaganie się, by… nakręcić ich dalszy ciąg. „Essa! / Essa! / W tej właśnie chwili / moje myśli / moje ciało / nigdy się nie myli” – to refren piosenki Barbary Wrońskiej, która popłynęła z ekranu podczas napisów końcowych dokumentu Agi Borzym, a odśpiewała go także niezwykle ekspresyjnie młoda widownia kina Kultura.

Jerzy Armata

Organizatorem Polskiego Kina Młodego Widza jest Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Przedsięwzięcie zostało dofinansowane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Patronat honorowy nad projektem objęli: UNICEF Polska, Rzecznik Praw Dziecka, Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Patronami medialnymi są „Magazyn Filmowy” oraz „Rzeczpospolita”.

Partnerami są Lirene oraz Zespół Edukatorów Filmowych.