MATERIAŁ WE WSPÓŁPRACY Z ORGANIZATORAMI KONKURSU WYOBRAŹ SOBIE

Producenci filmowi często pozostają w cieniu, mimo że ich rola jest niezwykle istotna. Bez ich zaangażowania nie powstałby żaden film czy serial, niezależnie od skali produkcji – zarówno wielkie hollywoodzkie blockbustery, jak i kameralne kino autorskie. To właśnie producenci są często przy narodzinach pomysłu na film czy serial, towarzysząc od początku, przez poszczególne etapy produkcji filmowej aż do dystrybucji i oficjalnej premiery. Ich zadaniem jest zarządzanie budżetem i kontrolowanie każdej wydanej złotówki, a także tworzenie warunków, które pozwalają artystom na stworzenie czegoś wyjątkowego.

Jak wygląda praca producentów filmowych od kuchni? Jakie są największe wyzwania, z którymi się zmagają? Wreszcie, jakie nagrody mogą otrzymać za swój wysiłek, stres i odpowiedzialność, która na nich spoczywa?

Pół kroku z tyłu

– Film to sport drużynowy do ekstremum – mówi Krzysztof Terej, producent filmowy, wspólnik i członek zarządu w firmie Watchout Studio, mającej na koncie takie hity jak „Bogowie” czy „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”. – W projekty zaangażowane są setki ludzi, a każda z tych osób na swój sposób jest artystą. By można było liczyć na sukces, wszyscy muszą zadziałać wspólnie – dodaje.

Jaka jest w tym rola producenta czy producentki? – Staram się być bardzo blisko twórców – odpowiada Anna Kępińska, producentka kreatywna w firmie Telemark, pomysłodawczyni głośnego serialu „Wielka woda”. – Moim celem jest to, by im nie przeszkadzać, żeby mogli zrealizować swoje pomysły w jak najciekawszy sposób. – Ambasadorami filmów powinny być gwiazdy, a więc aktorzy, operatorzy czy reżyserzy – dodaje Krzysztof Terej. – Producenci mogą być o pół kroku z tyłu. Środowisko filmowe rozumie, jak ważna jest nasza praca, ale w Polsce wciąż musimy walczyć o to, by przybliżyć widzom czy biznesowi to, na czym polega nasza praca.

Z myślą o producentach powołano do życia Nagrodę Specjalną im. Piotra Woźniaka-Staraka dla producenta roku przyznawaną przez Polską Gildię Producentów. W tym roku po raz pierwszy nagrodę przyznano dwóm producentom: Marcinowi Wierzchosławskiemu za film „Zielona granica” i Janowi Kwiecińskiemu za serial „1670”.

Dwa światy

Film czy serial to z jednej strony projekt artystyczny, z drugiej – biznesowy. Jak połączyć świat artystów i świat liczb, w którym o wszystkim decydują kwoty zapisane w excelu? – Nie traktuję tej pracy tylko jak biznes. Na etapie zdjęć myślę kreatywnie, jestem bliżej twórców niż biznesu. Czasem ktoś z produkcji wyleje mi kubeł zimnej wody na głowę, ale mam poczucie, że warto ryzykować, nawet jeśli wydaje się, że z finansowego punktu widzenia nie ma to sensu. Dzięki takiemu podejściu można stworzyć coś wyjątkowego – przekonuje Anna Kępińska. – Podejmuję ryzyko, bo wierzę, że to jedyna droga, by powstawały dobre rzeczy – dodaje Krzysztof Terej. – Każdy z nas robi filmy po to, by być dumnym z projektów, którym poświęciliśmy spory kawałek życia.

W tym zawodzie niezbędna jest fachowa wiedza, ale przydaje się też intuicja. To dzięki niej udaje się wyłonić pomysły, które na pierwszy rzut oka nie dają wielkich nadziei na udany serial czy film. – Jestem producentką intuicyjną. Nie rozkładam scenariuszy warsztatowo na części pierwsze, by stwierdzić, co działa, a co nie. To kwestia intuicji, zwracam uwagę na bohaterów, na wątki, na sposób ich prowadzenia oraz domykania – tłumaczy Anna Kępińska.

– W Watchout Studio zbieramy rocznie 5-10 projektów. Nie zrealizujemy wszystkich – po drodze część z nich się wykrusza. Pracujemy na ten jeden bardzo udany projekt, zrealizowany raz na 2-3 lata. Co roku ta sztuka z reguły się nie udaje – tłumaczy Krzysztof Terej.

2024 rok dla Watchout Studio może być bardzo udany. Jesienią do kin trafi film „Kulej. Dwie strony medalu” – biografia Jerzego Kuleja, dwukrotnego mistrza olimpijskiego w boksie. – Ten film był marzeniem i moim, i Piotrka (Woźniaka-Staraka, założyciela niezależnego domu produkcyjnego Watchout Studio – przyp. red.) – mówi Krzysztof Terej. – To tak naprawdę historia małżeństwa państwa Kulejów. W tym filmie jest wszystko, czym karmi się dobre kino – miłość, boks, krew, pot, łzy – dodaje.

Blisko ludzkich emocji

Film zaczyna się od pomysłu. Jeśli go zabraknie, nawet najlepszy producent czy reżyser nie będą w stanie wiele zdziałać. Napisanie dobrego scenariusza, a wcześniej – stworzenie treatmentu, który przedstawi pomysł na historię w zwięzły sposób – jest sztuką, której trzeba się nauczyć. Przed tymi, którzy posiedli tę umiejętność, droga do świata filmu stoi otworem. Z myślą o takich twórcach powstał Konkurs „Wyobraź sobie”, powołany do życia przez przyjaciół Piotra Woźniaka-Staraka, założyciela Watchout Studio. Celem pomysłodawców było m.in.pobudzenie polskiego rynku filmowego poprzez połączenie autorów i producentów filmowych.

Do kogo skierowany jest konkurs? Przede wszystkim do scenarzystów, filmowców czy pisarzy, ale nie tylko. Swoje pomysły mogą zgłaszać też dziennikarze, studenci czy ambitni amatorzy. – Konkurs polega na znalezieniu najciekawszej, oryginalnie ujętej historii – tłumaczy Anna Kępińska, która była jurorką w tegorocznej edycji konkursu „Wyobraź sobie”. – Każdy z jurorów czytał mnóstwo scenariuszy, szukaliśmy historii, które mają elementy oryginalności i są dobrze opowiedziane.

Tegoroczna, trzecia edycja konkursu okazała się rekordowa – zgłoszono aż 763 treatmentów. – Pojawiły się bardzo różne projekty, od fantasy po historie kryminalne. Ta różnorodność jest wielką wartością tego konkursu – podkreśla Anna Kępińska. Co łączyło treatmenty, które zalazły się w finale? – Były blisko człowieka i ludzkich emocji – wyjaśnia.

Laureaci konkursu „Wyobraź sobie” mogą liczyć na nagrody finansowe, w tym roku ich pula wyniosła 200 tysięcy złotych. To jednak nie wszystko. – Dzięki wyróżnieniom twórcy staną się bardziej rozpoznawalni, być może dostaną propozycję udziału w nowych projektach – mówi Anna Kępińska. – Największym wyróżnieniem dla twórców będzie jednak realizacja scenariusza opartego na ich pomyśle – dodaje.

MATERIAŁ WE WSPÓŁPRACY Z ORGANIZATORAMI KONKURSU WYOBRAŹ SOBIE