Dwa lata temu Baz Luhrmann postać Presleya zderzył w „Elvisie” z życiem jego menedżera. To pułkownik Tom Parker opowiadał w filmie historię tytułowego bohatera. Uzależniony od hazardu nielegalny emigrant z Holandii o sfałszowanej biografii i tożsamości, bez paszportu nigdy nie zorganizował Presleyowi światowego tournée.
Parker nie potrafił też zapewnić mu satysfakcjonującej kariery filmowej, ale na scenie Elvis porywał tłumy, stał się wielkim idolem młodego pokolenia. Luhrmann z olbrzymią pieczołowitością odtworzył te koncerty, wmontował też autentyczne ich nagrania. Starał się zrozumieć istotę zjawiska, jakim był Presley, a przede wszystkim sportretował artystę, który czerpał inspiracje z czarnej muzyki. Ze świata, który poznał jako dziecko, gdy w murzyńskiej dzielnicy, w kościele, usłyszał słowa: „Jeśli nie potraficie czegoś powiedzieć, wyśpiewajcie to”.