W konkursie festiwalu gdyńskiego znalazło się aż kilka filmów o PRL-u. O jego brudach, o życiu wśród donosów i afer, w świecie, w którym nikomu nie można ufać. PRL miał bardzo różne oblicza. Musi więc być w dzisiejszym powietrzu coś, co każe artystom sięgać po takie właśnie tematy.
Scenariusze często inspirowane są prawdziwymi historiami. W „Świętym” Sebastian Buttny wraca do 1986 r., gdy z katedry gnieźnieńskiej zniknęła odlana w srebrze figura świętego Wojciecha. Proponuje rasowy kryminał. Śledztwo prowadzi porucznik – jeden z tych, którzy nazywali siebie w czasach komunizmu nie milicjantami, lecz policjantami. Śledczy dążący do prawdy.
Czytaj więcej
Quasi-detektywistycznego filmu „Święty” o kradzieży figury św. Wojciecha w 1986 roku nikt nie rzuci na polską barykadę. Nie jest to bowiem ani katolska nudna piła, ani też niesmaczna antykatolicka agitka. Obejrzeć warto.
Trup w szafie
Jednak tło tego dziwnego przestępstwa, które wydarzyło się dwa lata po zabójstwie księdza Popiełuszki, okazuje się bardziej skomplikowane niżby się wydawało początkowo. Zwłaszcza że wszystko dzieje się na styku Kościoła i państwa – SB i IV Departamentu odpowiedzialnego przecież za śmierć kapłana Solidarności z Żoliborza. Film Buttnego jest dość pogmatwany, ale może taki właśnie miał być? Bo najistotniejsze jest w nim przedstawienie świata pełnego niepewności, gdzie wiele rzeczy rozgrywa się ponad naszymi głowami i gdzie nie można ufać nikomu, nawet najbliższym. Znakomitą, niejednoznaczną kreację tworzy tu Mateusz Kościukiewicz, bardzo dobrze partneruje mu w roli żony Lena Góra.
Podobne motywy powracają w innych filmach. „Różyczka 2” Jana Kidawy-Błońskiego toczy się współcześnie. Córka inwigilowanego przez żonę intelektualisty z pierwszej „Różyczki” (jego prototypem był Paweł Jasienica) jest eurodeputowaną, która dostaje propozycję, by w zbliżających się wyborach kandydowała na prezydenta. I właśnie wtedy odkrywa tajemnicę sprzed lat: jej matka została ojcu podstawiona przez UB i przez cały okres małżeństwa na niego donosiła. Po latach kobieta chce dowiedzieć się prawdy o swojej rodzinie i własnym pochodzeniu. Kidawa-Błoński mówi o czasie minionym i o tym, jak głęboko odbił się na życiu następnych pokoleń, które po latach muszą zmierzyć się z przeszłością. Wszystkie te brudy odbijają się, niestety, jak w lustrze w dzisiejszych, pełnych podziałów relacjach.