Nakręceniem ostatniego, najbardziej kontrowersyjnego filmu „Smoleńsk” zwieńczył swą artystyczną drogę.
Studiował na warszawskiej ASP, na przełomie lat 50. i 60., współpracował jako aktor ze Studenckim Teatrem Satyryków. Potem przeniósł się do łódzkiej Filmówki, gdzie ukończył reżyserię. Jego debiut fabularny – „Monidło” (1969) – okrzyknięto wydarzeniem, stawiano za wzór „patrzenia na rzeczywistość od strony najmniej oficjalnej”.
Mocno wpisał się w nurt tzw. małego realizmu, którego twórcy sięgali po tematy pomijane wcześniej: życia małych miasteczek, przedmieść, subkultur czy zamkniętych środowisk. Bohaterami swoich filmów uczynił postacie, które określano mianem marginesu społecznego. Potrafił pięknie opowiadać o sprawach i ludziach zwykle traktowanych pogardliwie. Rzeczywistość w jego filmach bywała nędzna i parszywa, ale nigdy nie stawała się karykaturą.
Poza „Monidłem” napisanym przez Jana Himilsbacha po mistrzowsku zekranizował także jego „Party przy świecach”. Z sukcesem przenosił na ekran prozę Marka Nowakowskiego – „Meta” oraz „Prognoza pogody”, ale też Leszka Płażewskiego („Piżama”), czy Zbigniewa Safiana („Strach”). Często podkreślał, że bliska jest mu sformułowana przez Josepha Conrada koncepcja losu ludzkiego, mówiąca, że człowiek rodzi się w cierpieniach, żyje w cierpieniach i w cierpieniach umiera, ale ważne jest, aby zachować godność. A uświadomiony pesymizm jest też optymizmem.
Blisko tej poetyki znalazł się też kolejny ważny film Krauzego – „Palec Boży”. Była to historia ambitnego chłopca z prowincji, nadaremnie walczącego o zrealizowanie wielkiej pasji życiowej, którą jest dla niego aktorstwo z wybitną kreacją Mariana Opani. Duże uznanie przyniosła też mu ekranizacja głośnej powieści Wiktora Suworowa „Akwarium”, trzymająca w napięciu rzecz o mechanizmach funkcjonowania radzieckich służb specjalnych GRU i KGB.