Mafioso pije jak smok

Od piątku w kinach "Mokra robota". Ben Kingsley gra zapijaczonego gangstera polskiego pochodzenia, co jest okazją do płaskich żartów z Polaków

Publikacja: 28.11.2007 21:04

Mafioso pije jak smok

Foto: Materiały Promocyjne

Ostre rysy twarzy, charakterystyczna łysa czaszka i talent sprawiają, że gdy Ben Kingsley wciela się w rolę mafiosa (m. in. "Bugsy", "Sexy Beast"), zawsze tworzy wyrazistą postać.

W "Mokrej robocie" jest mafijnym oprychem – jako Frank Falenczyk, facet polskiego pochodzenia, pracuje dla polskiego gangu w Buffalo. Co go wyróżnia na tle innych typów spod ciemnej gwiazdy? Pije jak smok. Nie rozstaje się z flaszką, co znacząco wpływa na jakość świadczonych przez niego usług – Frank ledwo może utrzymać nóż lub pistolet w dłoni. W końcu zawala ważną robotę zleconą przez rodzinę. Zamiast zabić szefa irlandzkiej mafii (Dennis Farina), która zagraża interesom Polaków, ucina sobie drzemkę w samochodzie. Krewni mają go dość i wysyłają na odwyk. Falenczyk próbuje dojść do siebie, uczęszczając na spotkania anonimowych alkoholików. Pracuje także w domu pogrzebowym, gdzie przygotowuje zmarłych do pochówku. Tam poznaje Laurel (Tea Leoni), której zmarł ojczym...

Scenarzyści nie wysilili się tworząc postać Polaka-bandyty-alkoholika, który stereotypowo lubi pierogi i kiełbasę. Zabrakło tylko kiszonych ogórków.

Wizerunek Franka był im potrzebny dla uzasadnienia picia na umór głównego bohatera. Poza tym akcja mogłaby równie dobrze rozgrywać się w środowisku np. rosyjskich emigrantów, kontekst kulturowy fabuły nie ma większego znaczenia.

Najistotniejszy jest przewrotnie potraktowany wątek romansowy między Frankiem a Laurel. Oboje są samotni, życiowo porozbijani. Jednak nie należy się spodziewać, że Frank – trzeźwiejąc i budując związek z ukochaną – rzuci swój fach i stanie się lepszym człowiekiem. On będzie się starał zostać lepszym zabójcą! W tych staraniach Franka tkwi czarny humor opowieści, a dzięki grze Kingsley'a pomysł zostaje uwiarygodniony. Aktor z wyczuciem pokazuje, jak Falenczyk otwiera się na innych. Przy tym Kingsley'owi udaje się zaznaczyć pęknięcie postaci. W jego interpretacji Falenczyk podświadomie nie akceptuje tego, co robi.

Reżyser John Dahl nie chciał zgłębić psychiki bohatera. Bardziej interesowała go konwencjonalna powiastka o gangsterze wychodzącym z nałogu. Dlatego, gdyby nie Kingsley, film nie budziłby żadnych emocji.

"Mokra robota". USA 2007. Reż. John Dahl, wyk. Ben Kingsley, Tea Leoni, Dennis Farina. Dystrybucja Vision.

Ostre rysy twarzy, charakterystyczna łysa czaszka i talent sprawiają, że gdy Ben Kingsley wciela się w rolę mafiosa (m. in. "Bugsy", "Sexy Beast"), zawsze tworzy wyrazistą postać.

W "Mokrej robocie" jest mafijnym oprychem – jako Frank Falenczyk, facet polskiego pochodzenia, pracuje dla polskiego gangu w Buffalo. Co go wyróżnia na tle innych typów spod ciemnej gwiazdy? Pije jak smok. Nie rozstaje się z flaszką, co znacząco wpływa na jakość świadczonych przez niego usług – Frank ledwo może utrzymać nóż lub pistolet w dłoni. W końcu zawala ważną robotę zleconą przez rodzinę. Zamiast zabić szefa irlandzkiej mafii (Dennis Farina), która zagraża interesom Polaków, ucina sobie drzemkę w samochodzie. Krewni mają go dość i wysyłają na odwyk. Falenczyk próbuje dojść do siebie, uczęszczając na spotkania anonimowych alkoholików. Pracuje także w domu pogrzebowym, gdzie przygotowuje zmarłych do pochówku. Tam poznaje Laurel (Tea Leoni), której zmarł ojczym...

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP