Taras Bulba wjeżdża do kin

Długo oczekiwana ekranizacja powieści Mikołaja Gogola wywołała spór o historię między Rosją i Ukrainą.

Publikacja: 31.03.2009 03:14

Taras Bulba, którego gra Bohdan Stupka, jest dla wielu Ukraińców „ucieleśnieniem narodowego ducha” (

Taras Bulba, którego gra Bohdan Stupka, jest dla wielu Ukraińców „ucieleśnieniem narodowego ducha” (Central Partnership)

Foto: Materiały Promocyjne

Film, w którym reżyser Władimir Bortko widzi szansę zjednoczenia dwóch narodów, może wywołać odwrotny skutek. – Chcę przypomnieć – przy pomocy Gogola – o jedności Rosji i Ukrainy. To historia jednego narodu, którego korzenie są na Rusi Kijowskiej – mówi Bortko „Rz”. – Nie ma dwóch różnych narodów. Jest jeden, tylko jego część żyje teraz w innym państwie.

„Taras Bulba” to opowieść o atamanie kozackim, który wznieca powstanie na Siczy i rusza przeciwko Polsce. Ta nie jest pokazana w najlepszym świetle.

[srodtytul]Ukraiński symbol[/srodtytul]

Tak jak syna Tarasa, Andrija, uwiodła i nakłoniła do zdrady Polka – piękna, ale pusta – tak Kozaków zwiodła Polska, obiecując im dobrobyt i przywileje. Polska jest wrogiem, ale to nie ona znajduje się w centrum uwagi. Powieść skupia się na Kozakach, przodkach Ukraińców. Wszyscy wschodni prawosławni – w tym Kozacy – powinni zjednoczyć się pod carskim berłem.

Ukraińcy mogą nie zgodzić się z takim spojrzeniem na historię. Dla nich Kozacy to przede wszystkim źródło narodowej tożsamości, a Taras Bulba – symbol walki o ukraińską ziemię. Nieprzypadkowo słynny Kozak cieszy się sympatią prezydenta Wiktora Juszczenki i pomarańczowych elit. W obwodzie połtawskim zostanie odsłonięty jego pomnik. Petro Pińczuk, reżyser ukraińskiego filmu „Rozmyślania o Tarasie Bulbie”, pokazanego na Ukrainie w telewizji publicznej przed premierą rosyjskiej wersji opowieści w Petersburgu i w Moskwie, mówił „Rz”: – Chciałem pokazać charakter Bulby, przede wszystkim ukraiński. Film wypadł skromnie. Prezydent Juszczenko chciał, by główną rolę zagrał w nim Gerard Depardieu, ale plan nie wypalił. – Nie mieliśmy środków, by konkurować z rosyjską produkcją – mówi Pińczuk.

Spór o Bulbę znalazł odzwierciedlenie w ukraińskim przekładzie powieści. Nikołaj Gogol jest Mykołą Gogolem, a Ruś uparcie zamieniana na Ukrainę. – To idiotyzm – przekonuje ukraiński filozof i politolog Myrosław Popowycz. – Gogol nie może służyć jako klucz do rozwiązania ukraińskich, polskich czy rosyjskich problemów. A książkę trzeba czytać w oryginale, po rosyjsku.

Przy okazji premiery filmu Bortki, która zbiega się z 200. rocznicą urodzin pisarza, ożyły spory o narodową przynależność Gogola. Zarówno dla Rosjan, jak i dla Ukraińców to „ich pisarz”. – Niezależnie od tego, co mówi Bortko i co zamierzał, wyszedł mu film, który bardziej dzieli, niż łączy – mówi rosyjski krytyk filmowy Jurij Gładilszczykow.

[srodtytul]Lekcja historii?[/srodtytul]

– Bortko powtarza tylko za Gogolem ideę jedności narodu. Ale od tego upartego powtarzania robi się mdło – podsumowuje krytyk.

Podczas gdy jedni Ukraińcy mówią o zamachu na ukraińską tożsamość, inni dostrzegają w filmie dobre strony.

– To może być lekcja historii dla ukraińskich widzów. Może zaczną się wreszcie interesować tym okresem i zastanawiać, jakich błędów nie powinni popełnić budując własną tożsamość – mówi ukraiński reżyser i producent filmowy Walery Wergełesow.

– Film za bardzo trąci siermiężną propagandą. Obawiam się, że młodzi ludzie, którzy go obejrzą, nie będą mieli najmniejszej ochoty sięgnąć po książkę Gogola. A zapamiętają z filmu tylko jedno, że Sicz Zaporoska to Ruś – konkluduje Jurij Gładilszczykow.

– Myślę, że odtwórca głównej roli Bohdan Stupka nie pozwoliłby na to, by „Taras Bulba” stał się filmem antyukraińskim – uważa ukraiński poeta i scenarzysta Iwan Dracz.

Sam Stupka odmawia komentarzy. – Jeszcze nie widziałem filmu, poczekajmy – powiedział „Rz”.

[srodtytul]Polacy piękni, ale źli[/srodtytul]

Wizerunek Polski i Polaków?

– Jesteście tam piękni, mężni i ogoleni, tylko pozazdrościć. Jakie wątki antypolskie? – pyta Bortko. – To jest literatura, kino, sztuka.

Apeluje, by pozwolić mówić pisarzom.

– Polska ma Sienkiewicza, Rosjanie Gogola, nie należy mieszać do tego polityki – mówi.

Gładilszczykow widzi to trochę inaczej. Polska ma wywołać skojarzenie ze współczesną Europą, od której – przynajmniej w warstwie propagandowej – chcą się odciąć dzisiejsze kremlowskie elity.

Owszem, Kozacy wyglądają w filmie jak barbarzyńcy, ale są obrońcami idei, wiary prawosławnej, w głębi duszy są wielcy, dostojni. A prawdziwymi barbarzyńcami są Polacy. Krytyk zwraca uwagę, że w filmie Bortki pojawiają się sceny, których nie ma w powieści Gogola. Gdy Taras Bulba z synami opuszcza rodzinny chutor, napadają na niego Polacy, którzy zabijają żonę atamana i rozbijają w puch jego pułk. Reżyser eksponuje scenę torturowania w Warszawie jednego z synów Tarasa, Ostapa.

– To jeszcze bardziej pogłębia ten barbarzyński wizerunek wroga – mówi Jurij Gładilszczykow.

Film, w którym reżyser Władimir Bortko widzi szansę zjednoczenia dwóch narodów, może wywołać odwrotny skutek. – Chcę przypomnieć – przy pomocy Gogola – o jedności Rosji i Ukrainy. To historia jednego narodu, którego korzenie są na Rusi Kijowskiej – mówi Bortko „Rz”. – Nie ma dwóch różnych narodów. Jest jeden, tylko jego część żyje teraz w innym państwie.

„Taras Bulba” to opowieść o atamanie kozackim, który wznieca powstanie na Siczy i rusza przeciwko Polsce. Ta nie jest pokazana w najlepszym świetle.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Film
„Kibic”, czyli szalikowcy tacy jak my
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Film
Nowości Netfliksa. Drugi sezon „1670” dla 700 mln widzów, "Heweliusz" i bitwa raperów
Film
„Brutalista”, czyli traumatyczny los emigranta
Film
„Biały Lotos 3” już 17 lutego. Czy zagra ekscentryczna Jennifer Coolidge?
Film
Filmy o miłości. Konkurs Blaue Blume