Tajna broń USA

Grant Heslov opowiada o pracy nad filmem "Człowiek, który gapił się na kozy". Już od piątku w kinach

Publikacja: 05.05.2010 19:10

Kadr z filmu "Człowiek, który gapił się na kozy"

Kadr z filmu "Człowiek, który gapił się na kozy"

Foto: Forum Film Poland

[b] Rz: Mottem swojego filmu uczynił pan zdanie: „Jest w tej opowieści więcej prawdy, niż przypuszczasz". A pan od razu uwierzył w historię specjalnego amerykańskiego batalionu złożonego z ludzi o paranormalnych zdolnościach? [/b]

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,471349_Zenujaco_niesmieszne_zarty_.html]Czytaj recenzję filmu[/link][/wyimek]

[b]Grant Heslov:[/b] Wiedziałem, że w armii przeprowadza się próby wykorzystywania paranormalnych umiejętności żołnierzy. Przyznaję jednak, że to, co opisał w książce „Człowiek, który gapił się na kozy" Jon Ronson, zaskoczyło mnie. Nie wiem, czy uwierzyłbym we wszystko, ale Ronson nakręcił również dokument, w którym można było obejrzeć autentycznych żołnierzy. W czasie pracy nad filmem naszym konsultantem był Jim Channon, pierwowzór bohatera granego przez Jeffa Bridgesa. Właściwie tylko dziennikarz jest postacią fikcyjną.

[b] Akcja filmu toczy się na początku wojny irackiej. Od Wietnamu dzieli nas już spory dystans. Ale Irak ciągle Amerykanów boli. Tymczasem w pana filmie przeplatają się dramat z komedią. [/b]

Lubię tę formę. Uważam, że bawiąc widzów, można im powiedzieć wiele ważnych rzeczy w nienapuszonej formie. Książka Jona Ronsona też ma specyficzny klimat. Starałem się uchwycić go i oddać w filmie, zaproponować widzom mieszankę refleksji i uśmiechu.

[b]Nie za wcześnie, by się z tej wojny śmiać? [/b]

Może to prawda, że trudno się śmiać, gdy każdy tydzień przynosi informacje o nowych ofiarach. Ale dla mnie „Człowiek, który gapił się na kozy" nie jest filmem wyłącznie o Iraku. Jego akcja mogłaby się toczyć w każdym miejscu, gdzie wybuchają konflikty i gdzie ludzie do siebie strzelają. Jestem jednak przekonany, że wielu widzów odbierze ten obraz uniwersalnie – jako opowieść o człowieku, który ma złamane serce i gdzieś daleko, wśród niebezpieczeństw, odkrywa, że są idee, dla których warto żyć.

[b]Jest pan aktorem, scenarzystą i producentem. Jako reżyser dopiero pan zadebiutował. To było ciekawe doświadczenie? [/b]

Od początku wiedziałem, że z taką obsadą nic nie będzie trudne. I rzeczywiście nie było. Dałem sobie nawet radę z kozami, bo to zdyscyplinowane i posłuszne stworzenia, które idą zawsze za swoim przywódcą. Niestety, mieliśmy przeciwko sobie naturę. W Puerto Rico walczyliśmy z huraganem, na pustyni meksykańskiej przeżyliśmy nie tylko burzę piaskową, ale i... opady śniegu. Musieliśmy czekać, aż ten biały puch się roztopi. George i Ewan udawali, że jest upał, choć w rzeczywistości szczękali zębami z zimna. Musieliśmy kręcić, bo mieliśmy pieniądze tylko na 45 dni zdjęciowych.

[b]Czy po wspólnej realizacji „Good Night, and Good Luck" i „Człowieka..." spółka Clooney – Heslov będzie nadal razem pracować? [/b]

Znamy się od czasów szkolnych, założyliśmy razem firmę produkcyjną, mamy kilka projektów. Bardzo różnych. Obaj cenimy w kinie różnorodność. W melodramatach, w filmach politycznych, w dramatach psychologicznych – wszędzie można powiedzieć coś ciekawego i ważnego. Może jeszcze uda się nam czymś widzów zaskoczyć.

[i]rozmawiała Barbara Hollender[/i]

[b] Rz: Mottem swojego filmu uczynił pan zdanie: „Jest w tej opowieści więcej prawdy, niż przypuszczasz". A pan od razu uwierzył w historię specjalnego amerykańskiego batalionu złożonego z ludzi o paranormalnych zdolnościach? [/b]

[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,471349_Zenujaco_niesmieszne_zarty_.html]Czytaj recenzję filmu[/link][/wyimek]

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP