W 1982 roku stwierdzono u mnie ostatnie stadium raka krtani – opowiada. – W 1994 roku miałem ciężki atak serca. Wszyscy mówili, że powinienem się wycofać. Ale dopóki mam sprawny umysł, oczy i ręce, mogę pracować. Do tej pory wykonałem za darmo 140 tysięcy operacji.
Mieszka w USA, ale każdego roku na sześć miesięcy wyjeżdża do Indii, by operować tam dzieci z deformacjami twarzy, a zwłaszcza rozszczepem wargi. Nie tylko poprawiają wygląd chorych, ale i zdejmują z nich dotkliwe piętno „innych”, skazanych na społeczne wykluczenie.
Codzienne życie Dicksheeta nie jest proste. Przed laty, kiedy pod koniec lat 50. XX wieku, przyjechał z Indii do USA, wiodło mu się świetnie. Aż do czasu wypadku samochodowego, któremu uległ w 1978 roku. W jego wyniku został sparaliżowany. Dziś 77-letni doktor jeździ na wózku inwalidzkim i żyje z zasiłku opieki społecznej w wysokości 1300 dolarów miesięcznie. Mieszka sam, czasem odwiedza go córka. Z żoną rozstał się, gdy uznała, że wydatki na działalność charytatywną prowadzoną przez męża są stanowczo zbyt wysokie.
W jego małym zagraconym mieszkaniu trudno się poruszać. Za to biegające szczury zachowują się tak, jakby były pełnoprawnymi domownikami. Doktor się nimi nie przejmuje, podobnie jak tym, że w każdej chwili może umrzeć. Nie zamierza się oszczędzać ze strachu przed pogorszeniem i tak złego stanu zdrowia. Tętniak, z którym żyje, jest jak bomba zegarowa, w każdej chwili może pęknąć, a wtedy w ciągu minuty spowoduje zgon. Zadziwiające, że mimo tylu przejść, bohater filmu wygląda młodo, długie włosy spięte w kucyk dodają mu młodzieńczego wyglądu.
Doktor Dicksheet, człowiek wielkiego ducha, ma też i słabości. Jest surowy, czasem apodyktyczny, często bezkompromisowy w swoich sądach. Ale trudno podważyć jego zasługi dla innych. Jest laureatem wielu prestiżowych wyróżnień, osiem razy był nominowany do Nagrody Nobla. Z przekąsem zauważa, że jego praca jest znacznie bardziej godna docenienia niż wysiłki matki Teresy z Kalkuty. – Nie zasługiwała na nagrodę – uważa. – Zbierała z ulic żebraków. Ale ktoś inny ich mył, ubierał. To był jej pomysł, jednak nikim się osobiście nie zajmowała. W moim projekcie ja sam służę ludziom.