Artykuł z archiwum tygodnika Uważam Rze
Samotny człowieczek przeciw bezdusznemu systemowi. Gdyby taki człowieczek grał w filmie amerykańskim, to dzięki determinacji i sprytowi wykiwałby system. I jeszcze na tym zarobił. Ale że jednostka taka występuje w filmie polskim, więc zostaje zgnojona. Dokładnie i dla postrachu.
Nie ma mocnych
Na przykładzie podał to reżyser Ryszard Bugajski (nigdy nie zapomnimy mu jego „Przesłuchania") w swym najnowszym filmie „Układ zamknięty". Akcja biegnie tu tak: trzej operatywni biznesmeni świetnie prowadzą wysoko dochodową firmę; firma jest transparentna, wiadomo, ile zarabia. Nie trwa to długo – zaczynają się wokół niej kręcić faceci, którzy sami niczego nie produkują, ale mają atuty – mianowicie stanowiska, od których zależą nawet najlepiej stojące firmy. Konkretnie pan prokurator (w tej roli Janusz Gajos) i szef skarbówki (Kazimierz Kaczor). Obaj wychodzą z założenia, że haracz za tzw. święty spokój im się należy i bez skrępowania o niego występują.
Biznesmeni na taką bezczelność wzruszają ramionami: nie będą płacić, bo co taki urzędniczyna może im zrobić? W papierach idealny porządek, ani cienia przekrętu. I tu się mylą! Bo urzędniczyna zawsze może im postawić zarzut. Ot, choćby pobierania lewych dochodów i prania w firmie brudnych pieniędzy. A jeszcze jak urzędniczyna wie, jak napuścić media na „krwiożerczych kapitalistów", którzy dorabiają się na ludzkiej krwawicy, to nie ma mocnych. I odbywa się pokazowe aresztowanie biznesmenów – obfilmowane i krwawo opisane w tabloidach. Po czym zalega cisza, bo – proszę nas zrozumieć – „trwają czynności procesowe". Czyli zbieranie dowodów, których nie ma i nie będzie. Chodzi jedynie o to, by wszystko razem możliwie długo trwało.
A media? Ależ one mają już nowe skandale. Takie aresztowanie po paru dniach obchodzi ich tyle co zeszłoroczny śnieg. Firma? Bez światłego kierownictwa pada, a rynek nie znosi próżni i miejsce po niej natychmiast zajmuje konkurencja. Rodziny zatrzymanych też się rozpadają, bo jak długo można czekać na chłopa, który siedzi w kryminale.
I pozamiatane. Najważniejsze, że środowisko dostało nauczkę. Nie będziecie płacić? To sobie posiedzicie. A jak wyjdziecie, to się wam zasądzi rekompensatę za niesłuszne przetrzymanie. Starczy akurat na jednorazowy pobyt w sanatorium.