Opowiedział o ludziach niewidzących, ostrożnie idących po ulicy, niepewnych własnych ruchów i reakcji. Trudno o bohaterów mniej filmowych.
Czytaj rozmowę z Andrzejem Jakimowskim
W lizbońskiej szkole z internatem dla niewidomych pojawia się nowy nauczyciel. Sam niewidzący, uczy wychowanków echolokacji – rozpoznawania odległości przedmiotów dzięki odbijaniu dźwięków. To szansa na odrzucenie białych lasek, na wtopienie się w tłum przechodniów, uniknięcie spojrzeń pełnych litości, ale też na nowe, pełniejsze obcowanie ze światem. Ale ceną za wolność jest ryzyko wypadku.
„Imagine" sprawia wrażenie niemal paradokumentu, a jednocześnie jest w nim magia. Coś, co wychodzi poza rzeczywistość i zamienia film w piękną przypowieść o poznaniu, wolności, odpowiedzialności, sile człowieka. Powolny rytm wciąga, kamera Adama Bajerskiego z bliska przygląda się bohaterom, tak że widz zaczyna odczuwać radość z każdego postawionego bez laski kroku, z każdej kropli wody, która wpada do szklanki, z odgłosu statku, który stoi gdzieś daleko, w porcie. Z kontaktu z innym człowiekiem. Z życia.
Dla niewidzących