Dane zebrane przez będącą w brytyjskiej opozycji parlamentarnej partię Liberalnych Demokratów świadczą o tym, że w latach 2019–2023 liczba osób, które odeszły z pracy w angielskim pogotowiu ratunkowym sięgnęła 11,5 tys., a pilnego uzupełnienia przed nadchodzącą zimą wymaga tam ok. 3 tys. wakatów. Tę lukę w dużej mierze mogą wypełnić Polacy.
Z kolei z komunikatu wydanego przez brytyjski Departament Zdrowia i Opieki Społecznej wynika, że w ramach pierwszego w historii długoterminowego planu zatrudnienia dla tamtejszej służby zdrowia (NHS), na który w ciągu najbliższych 5 lat ma zostać przeznaczona kwota ponad 2,4 mld funtów, liczba ratowników medycznych ma ulec znacznemu zwiększeniu. Zestawienie tych informacji pozwala uznać, że w Wielkiej Brytanii każdy „paramedic” na dobrym poziomie zawodowstwa jest i w nadchodzących latach będzie na wagę złota. Pewność co do tego utrwalają szacunki mówiące o tym, że obecnie aż ok. 1/3 wezwań brytyjskich karetek pogotowia do pacjentów może nie być obsługiwanych przez w pełni wykwalifikowanych ratowników medycznych. Zamiast nich bywają tam osoby o nieco niższym stopniu wyszkolenia, np. EMT (Emergency Medical Technicians), czyli technicy ratownictwa medycznego lub asystenci pomocy doraźnej.