Najwięcej zarabia się na pięciokaratowych

Beniamin Fedorowicz, dyrektor zarządzający Gold Finance, zdradza sekrety inwestycji w brylanty

Publikacja: 13.11.2008 10:43

Najwięcej zarabia się na pięciokaratowych

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Cegłowski PC Piotr Cegłowski

[b]Rz: W jakie diamenty warto inwestować?[/b]

Beniamin Fedorowicz: Zacznijmy od rozróżnienia kamieni jubilerskich i przeznaczonych na inwestycje. Pierwsze są zwykle niezbyt duże, rzadko osiągają wielkość karata. Są szlifowane na różne sposoby i dość drogie, bo do ich ceny trzeba doliczyć oprawę. Kamień dla inwestora musi mieć zgodny z normą szlif okrągły, wysoką klasę i ważyć co najmniej karat.

[b]Pańskie rekomendacje?[/b]

Zwykle namawiam klientów, żeby w ramach dywersyfikacji portfela przeznaczyli przynajmniej 10 proc. oszczędności na zakup brylantów. Do takiej inwestycji można przystąpić, mając przynajmniej 50 tys. zł. Koniecznie trzeba skorzystać z usług wyspecjalizowanej firmy. Kupując kamień inwestycyjny u jubilera, można zapłacić nawet 50 proc. powyższej ceny rynkowej. W Polsce ceny są takie same jak w Amsterdamie czy Tel Awiwie. Rynek diamentów rządzi się swoimi prawami. Wszyscy uczestnicy respektują reguły ustalone przez De Beers. Nikt nie próbuje oszukiwać, bo natychmiast zniknąłby z rynku. Dlatego nabywca nawet nie otwiera woreczka diamentów kupionych na giełdzie.

[b]Jakie brylanty są najpopularniejsze w Polsce?[/b]

Około 1 karata. Najłatwiej je odsprzedać. Kosztują, zależnie od parametrów, od 5 tys. do 20 tys. euro. Szczególnie duże zwyżki wartości dotyczą kamieni pięciokaratowych w cenie 50 – 180 tys. euro. Największy kamień, jaki sprzedałem, miał właśnie 5 karatów. Mogę zaproponować też brylant o wadze 11 karatów, ale będzie kosztował ponad 1 mln euro.

[b]Gdybym dzisiaj zamówił u pana brylant, kiedy mógłbym go odebrać?[/b]

Mniej więcej za dwa – trzy tygodnie. Moja firma ściąga kamienie za pośrednictwem firmy DIC. Transakcja odbywa się u notariusza. Czasem klienci umawiają się ze mną w banku, w którym mają skrzynkę depozytową. Kamień, który przekazuję, ma dwa certyfikaty. Jeden z nich to dokument, a drugi jest wydrukowany na specjalnej, przejrzystej folii, w którą zapakowano brylant.

[b]Ile stracę, jeśli dziś kupię, a następnego dnia będę chciał odsprzedać diament?[/b]

W przypadku małego kamienia około 10 proc., dużego – 7 proc. Odradzałbym takie postępowanie. Warto poczekać. W ciągu ostatniego roku diamenty podrożały o 15,9 proc.

[b]Rz: W jakie diamenty warto inwestować?[/b]

Beniamin Fedorowicz: Zacznijmy od rozróżnienia kamieni jubilerskich i przeznaczonych na inwestycje. Pierwsze są zwykle niezbyt duże, rzadko osiągają wielkość karata. Są szlifowane na różne sposoby i dość drogie, bo do ich ceny trzeba doliczyć oprawę. Kamień dla inwestora musi mieć zgodny z normą szlif okrągły, wysoką klasę i ważyć co najmniej karat.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego