[b]prof. Maciej Sadowski, szef zespołu ekspertów na światowej konferencji klimatycznej COP 14 w Poznaniu:[/b] Ideą protokołu z Kioto, który pierwszy nałożył na państwa zobowiązania ochrony klimatu, jest, by zrobić to jak najtaniej. Kryzys gospodarczy wymusza oszczędności, więc pomoże wypracować najbardziej racjonalne rozwiązania.
[b]prof. Tomasz Żylicz, dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych UW:[/b] Pakiet klimatyczno-energetyczny UE wcale nie dotyczy ochrony środowiska. Decyzje w sprawie ograniczania emisji CO2 czy promocji energii odnawialnej zapadły już wcześniej. W pakiecie chodzi o podział kosztów. Z przewidzianego w nim handlu uprawnieniami do emisji CO2 mają być finansowane różne inicjatywy. A to oznacza, że kraje, w których będzie sprzedawanych więcej zezwoleń - np. Polska czy Niemcy - będą ponosić większe koszty finansowania niż pozostali. Rządy tych państw się na to nie godzą, ale to, że powołują się przy tym na kryzys, to tylko dogodna wymówka. Trudno podważyć taki argument, ale gdyby go nie miały, znalazłyby inny.
[b]prof. Krzysztof Żmijewski, Politechnika Warszawska, ekspert branży energetycznej:[/b] To, co udało się polskiej delegacji wywalczyć w Brukseli, jest połowicznym sukcesem. Rzeczywiście pakiet będzie kosztował polską energetykę mniej niż, gdyby wszedł w życie w kształcie wcześniej proponowanym. Polsce zależało jednak na takich zmianach w zapisach, by pozwolenia na emisję kosztowały sektor elektroenergetyczny 1,7 mld euro średniorocznie w okresie 2013 - 2020. A to, co udało się osiągnąć w Brukseli, oznacza wydatki wyższe o miliard. Na dodatek pod warunkiem, że uda się zrealizować plan poprawy efektywności energetycznej. I dzięki temu uniknąć znaczącego wzrostu zużycia energii w kraju, które pociąga za sobą większą produkcję a więc i wyższe wydatki na zakup pozwoleń na emisję.
[b]Stanisław Tokarski, wiceprezes grupy Tauron Polska Energia:[/b] Sam fakt uzyskania przez Polskę derogacji do 2020r. jest korzystny. Pozostaje jednak do wyjaśnienia istotna kwestia, czy zostaną nią objęte nie tylko istniejące elektrownie ale też nowe, planowane bloki energetyczne. Gdyby okazało się, że przywilej częściowego zakupu pozwoleń na emisję dotyczyć będzie jedynie starych bloków i tych, które powstaną do końca 2013 r., to będzie dla Polski bardzo niekorzystne. W takiej sytuacji bowiem - elektrownie będą musiały w 2020 r. płacić ogromne kwoty za uprawnienia do emisji dwutlenku węgla dla bloków, jakie wybudują po 2013 r. A właśnie na okres 2015-2020 przypada najwięcej projektów. Szacuje się, że w 2020 r. działać w kraju będą nowe bloki węglowe o mocy nawet 12 tys. megawatów. Koszty pozwoleń na emisję CO2 wyniosą wtedy ok. 2,5 mld euro. [/ramka]