Minister gospodarki, handlu i przemysłu, Banri Kaieda, oznajmił, że winę za nieumiejętne zarządzanie elektrownią jądrową w Fukushimie i powstałe w wyniku tego problemy z siłownią ponoszą szef Agencji ds. Bezpieczeństwa Jądrowego, Nobuaki Terasaka, szef Agencji ds. Zasobów Naturalnych i Energii, Tetsuhiro Hosono oraz wiceminister gospodarki, handlu i przemysłu, Kazuo Matsunaga.
Sam Kaieda również zamierza podać się do dymisji, ale nie ujawnił kiedy miałoby to nastąpić. – Chcę „przewietrzyć" ministerstwo dokonując znacznych zmian personalnych. Myślałem o tym od około miesiąca. Przebudową resortu muszą zająć się nowi ludzie – powiedział Kaieda na konferencji prasowej.
Rząd japoński chce również powołać do życia nową niezależną agencję, która będzie zajmować się nadzorem bezpieczeństwa w sektorze energetyki jądrowej. Niezależnie od tych planów, premier Naoto Kan oświadczył niedawno, że jego kraj musi zwiększyć produkcję energii pochodzącej z alternatywnych źródeł.
Dymisje nastąpiły dzień po uchwaleniu przez japoński parlament planu zakładającego utworzenie nowego funduszu, który ma pomóc Tokyo Electric Power Company (Tepco) – operatorowi elektrowni w Fukushimie – w wypłacie odszkodowań dla osób poszkodowanych w wyniku katastrofy. W wyniku marcowego trzęsienia ziemi i następującego po nim tsunami, ok. 80 tys. osób mieszkających w promieniu 20 km od siłowni zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. W efekcie wielu rolników i przedsiębiorców zostało doprowadzonych do ruiny. Szacuje się, że odszkodowania, jakich będą się teraz domagać, mogą sięgnąć miliardów dolarów.
Z powodu wyłączenia dwóch trzecich działających w Japonii reaktorów jądrowych, dodatkowym utrudnieniem dla setek tysięcy mieszkańców kraju Kwitnącej Wiśni są również wciąż trwające przerwy w dostawach elektryczności. Przeciwko ponownemu włączeniu siłowni protestują jednak lokalne społeczności, bojąc się powtórki z Fukushimy.