Kto następny? Włochy czy Hiszpania?

Sytuacja trzeciej i czwartej gospodarki strefy euro dalej nie należy do najpewniejszych. Rzym to prawie bankrut. Hiszpania jeszcze się broni - twierdzą analitycy z Centre for Economics and Business Research (CEBR)

Aktualizacja: 04.08.2011 20:33 Publikacja: 04.08.2011 18:29

Kto następny? Włochy czy Hiszpania?

Foto: Bloomberg

Europejskim liderom nie udało się doprowadzić do ustabilizowania sytuacji przed sierpniowym okresem urlopowym. Efekt? Hiszpański premier Jose Luis Zapatero zmuszony był do zrezygnowania ze swoich planów i powrotu do Madrytu. Podobny problem ma także włoski premier Silvio Berlusconi. Obaj borykają się z tym samym problemem jakim jest coraz wyższa rentowność wystawianych przez ich rządy obligacji. Pomiędzy nimi rysują się jednak wyraźne różnice.

- Realistycznie patrząc Włochy są o krok od ogłoszenia niewypłacalności. Hiszpanie są w lepszej sytuacji i jest spora szansa, że uda im się jej uniknąć – twierdzą w swoim raporcie analitycy z CEBR.

Rzym bankrutem

Czarny scenariusz dla Rzymu jest wynikiem nikłych efektów w walce z własnym zadłużeniem. Wprawdzie Włochom udało się przyjąć restrykcyjny budżet na ten rok oraz wdrożyć plan cięć i oszczędności, który ma do 2014 r. zredukować deficyt do bezpiecznego poziomu, to zdaniem analityków CEBR reformy te są stanowczo niewystarczające. Według ich wyliczeń obecny dług publiczny, który osiągnął poziom 128 proc. PKB, do 2017 wzrośnie do poziomu 150 proc. Tak wielkiego zadłużenia Włosi nie będą w stanie utrzymać, jeśli rentowność emitowanych obligacji będzie nadal utrzymywać się w okolicach 6 proc. Sprawę dodatkowo komplikuje stagnacja. W pierwszym kwartale 2011 r. gospodarka półwyspu apenińskiego urosła zaledwie o 0,1 proc.

Analitycy CEBR ze sceptycyzmem podchodzą także do sytuacji, gdyby Włochom udało się odzyskać zaufanie rynków w efekcie czego spadła, by rentowność ich obligacji. – Nawet, jeśli rentowność spadnie do 4 proc., to bez ożywienia gospodarczego wielkość długu publicznego w zestawieniu do PKB zmniejszy się do 123 proc. w 2018 r. – podano w raporcie.

Silvio Berlusconi zna te liczby i wie, że gospodarka jego kraju znalazła się na zakręcie. Podczas wczorajszego wystąpienia w parlamencie zapewniał jednak , że sytuacja jest stabilna i w pełni pod kontrolą.

Międzynarodowy kryzys "należy rozwiązywać z konsekwencją i stanowczością, nie podążając za nerwowością rynków" – tłumaczył włoski premier, kładąc nacisk na to , że obecne trudności, to wynik "ataku na euro" i "spekulacji". - Nasza gospodarka ma mocne fundamenty - dodał.

- Jak często zdarza się w czasie kryzysu zaufania, rynki nie doceniły naszej stabilności, nie uznały stałości naszego systemu bankowego, sytuacji majątkowej rodzin. Nie zrobiliśmy mało, ale wiemy, że trzeba jeszcze wiele zrobić – stwierdził Berlusconi.

Jako główny cel na najbliższe lata uznał ożywienie wzrostu gospodarczego.

Hiszpania ma większe szansę

Już na wstępie analitycy CEBR podkreślają, że sytuacja Hiszpanii w porównaniu z Włochami jest dużo lepsza. Jak informują w swoim raporcie nawet, jeśli oprzemy wyliczenia na najmniej optymistycznym scenariuszu, to i tak dług publiczny nie powinien wzrosnąć bardziej niż 75 proc. PKB.

- Należy „trzymać kciuki", gdyż jest ogromna szansa, że Madrytowi uda się uniknąć niewypłacalności i restrukturyzacji własnego zadłużenia – czytamy w raporcie CEBR.

W tej retoryce jest jednak pewno ale. Piętą Achillesa hiszpańskiej gospodarki pozostają banki. Wspomniany wynik uzależniony jest głównie od ich kondycji i zakłada, że nie będą one narażone na zbyt duże straty co pociągnie za sobą potrzebę ich dokapitalizowania co znacznie zaciąży na budżecie centralnym. Jak dotąd najwięksi pożyczkodawcy hiszpańscy, choć ze sporymi problemami, są w stanie utrzymać płynność finansową.

W swojej analizie CEBR zwraca jeszcze uwagę na dużo lepszy stan hiszpańskiej gospodarki względem włoskiej a przede wszystkim na fakt, że pomimo problemów eksport Półwyspu Iberyjskiego utrzymuje się na całkiem przyzwoitym poziomie.

Cały przygotowany przez CEBR model ma jeszcze jedną wadę, na którą zwracają uwagę sami twórcy. Wszystkie przedstawione założenia opierają się na prawach matematyki i ekonomii. Nie uwzględniają one jedna bankructwa któregokolwiek kraju strefy euro. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to presja rynków na pozostałe słabe gospodarki strefy euro znacznie wzrośnie i wywinduje rentowności obligacji tak Włoch jak i Hiszpanii. W takiej sytuacji, by którykolwiek ze wspomnianych krajów miał szanse na uniknięcie podobnego losu, liderzy eurostrefy będą musieli najpierw uporać się z problemami Grecji, Irlandii czy Portugalii.

Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę
Ekonomia
Zielona energia z morskiej farmy Baltica 2 popłynie już za dwa lata
Ekonomia
Bezpieczne ferie z Wojażerem
Materiał Promocyjny
Weekendowe Nadania od InPost – usprawnij logistykę Twojej firmy