- Komisja przewiduje, że amerykańska gospodarka będzie rozwijać się w tempie, które przyczyni się do dalszej poprawy sytuacji na rynku pracy i wzrostu cen, który będzie zbliża się powoli do 2 proc. celu inflacyjnego – mówiła Yellen.
Oświadczenie szefowej rezerwy federalnej nie zaskoczyło ekonomistów, Yellen sygnalizowała już wcześniej potrzebę ewentualnego podniesienia stóp procentowych, które obecnie wynoszą od zera do 0,25 proc. Niski poziom obecnej stopy procentowej jest reakcją na kryzys finansowy z 2007 r.
William Dudley, szef nowojorskiego oddziału Fed i wpływowa postać w kręgu twórców polityki pieniężnej kraju, przychylił się do zapowiedzi Yellen. - To bardzo prawdopodobne, zobaczymy, co pokażą konkretne dane – powiedział reporterom.
Przewodnicząca Fed podkreślała, że podnoszenie stóp będzie przebiegać etapami, tak by nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania na rynkach. To stopniowe podnoszenie oraz sygnalizowanie przyszłych decyzji może być reakcją na krytykę obecnego kierownictwa rezerwy federalnej, któremu zarzucano nietransparentność uprawianej polityki finansowej.
Cierpkie słowa usłyszał między innymi William Dudley, który brał udział w konferencji organizowanej przez Brookings Institute. Była to dyskusja między szefem nowojorskiego Fed a Johnem Taylorem, słynnym ekonomistą i byłym Podsekretarzem Skarbu za czasów administracji Georga Busha. Konwersacja między ekspertami była podszyta wzajemnymi złośliwościami. Dudley sugerował, że opozycja twórcy Reguły Taylora do polityki luzowania ilościowego, wynika z jego osobistych uprzedzeń, a nie analizy danych. Natomiast nie ukrywał irytacji, kiedy Taylor wskazywał, że zarówno ekonomiści tacy jak on, jak i przedstawiciele biznesu, nie rozumieją zasady zgodnie, z którą Fed podejmuje decyzje.