Katastrofa uderza w giełdy

Tokijski indeks Nikkei 225 stracił w piątek 1,7 proc. Zniżka nie była większa, głównie dlatego, że do trzęsienia ziemi doszło około kwadransa przed zakończeniem sesji

Publikacja: 11.03.2011 19:26

Katastrofa uderza w giełdy

Foto: Bloomberg

Mijający tydzień był dla tokijskiej giełdy i tak już najgorszym od lipca zeszłego roku. Nikkei 225 stracił 4,1 proc., głównie z powodu wojny w Libii.

Trzęsienie ziemi w Japonii dodaje kolejny element niepewności na rynkach, które już i tak zostały poszkodowane w wyniku niepokojów na Bliskim Wschodzie oraz w strefie euro – twierdzi Kang Shin Woo, dyrektor w funduszu Korea Investment Management.

– To najgorsza wiadomość, jaka mogła przyjść w najgorszym momencie – komentuje katastrofę Nouriel Roubini, ekonomista, który przewidział obecny kryzys.

Jen początkowo osłabiał się wobec dolara oraz innych głównych światowych walut, później zaczął jednak odrabiać straty. Wiele europejskich indeksów giełdowych traciło w ciągu dnia, w następstwie katastrofy, po około 1  proc. Spadały akcje ubezpieczycieli. Np. papiery Swiss Re traciły w Zurychu o nawet 8,6 proc. Na pewno katastrofa będzie obciążeniem dla ubezpieczycieli. Jak wielkim? Tego jeszcze nikt nie wie. Straty spowodowane kataklizmem będą przecież szacowane jeszcze przez wiele tygodni. Trzęsienie w Kobe kosztowało sektor ubezpieczeniowy blisko 3,5 mld dol. Huragan Katrina już jednak 71 mld dol. Wiele firm z branży musiało jednak już ponieść koszty innych katastrof naturalnych, np. powodzi stulecia w Australii.

Odbudowa zniszczeń po trzęsieniu ziemi i tsunami stanowi jednak dobrą perspektywę dla firm budowlanych. Spośród spółek notowanych na giełdzie w Tokio tracili oni w piątek najmniej. Niektóre z nich mocno zyskiwały, np. w ciągu kilku minut, po tym jak na giełdę doszły informacje o trzęsieniu ziemi, kurs spółki budowlanej Fukuda Corp. (działającej na poszkodowanych kataklizmem terenach) skoczył aż o 30 proc. Analitycy wskazują, że początkowo katastrofa osłabi japońską gospodarkę, później jednak odbudowa zniszczeń doprowadzi do ożywienia aktywności gospodarczej.

Japonia jest trzecią największą gospodarką świata (wyprzedzają ją USA i Chiny). Jej PKB wyniosło w 2010 r. około 5,4 bln dol. Odgrywa ona też znaczącą rolę na mapie światowego handlu – wartość jej zeszłorocznego eksportu to około 736 mld dol., a importu blisko 637 mld dol. Japoński rynek akcji jest również drugim największym na świecie.

 

Energetyczny chaos i ropa w dół

Choć w Libii nadal szaleje wojna domowa, cena baryłki ropy lekko spadła w piątek do nieco ponad 114 dol. To reakcja inwestorów na zatrzymanie produkcji w kilku japońskich rafineriach. Katastrofa najmocniej dotknęła najbardziej należącą do firmy Cosmo Oil rafinerię w podtokijskim mieście Chiba. Zakład stanął w płomieniach. Analitycy wskazują, że jeśli przerwy w produkcji japońskich rafinerii potrwają dłużej, może to doprowadzić do czasowego obniżenia cen ropy. Japonia jest bowiem jednym z największych na świecie konsumentów tego surowca. Sejsmiczny kataklizm sprawił również, że 11 japońskich reaktorów nuklearnych zostało wyłączonych. Firma Tokyo Electric poinformowała, że w wyniku tego ponad 4 mln domów, do których dostarczała energię, zostało pozbawionych prądu. Japonia jest trzecim największym na świecie użytkownikiem energii nuklearnej. W kraju działają 53 reaktory. Dostarczają one blisko 35 proc. zużywanej w tym kraju elektryczności.

Mijający tydzień był dla tokijskiej giełdy i tak już najgorszym od lipca zeszłego roku. Nikkei 225 stracił 4,1 proc., głównie z powodu wojny w Libii.

Trzęsienie ziemi w Japonii dodaje kolejny element niepewności na rynkach, które już i tak zostały poszkodowane w wyniku niepokojów na Bliskim Wschodzie oraz w strefie euro – twierdzi Kang Shin Woo, dyrektor w funduszu Korea Investment Management.

Pozostało 87% artykułu
Ekonomia
Nowe funkcje w aplikacji mobilnej mZUS
Ekonomia
Azoty złożyły pierwsze zawiadomienie do prokuratury
Ekonomia
Kredyt konsolidacyjny na 144 miesiące – czy warto?
Ekonomia
Nie straszmy dronami
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Putinomics według Tołstoja