Witold M. Orłowski: Putinomics według Tołstoja

Viktor Orbán zapewnił właśnie, że Rosja w cuglach wygrywa wojnę gospodarczą z Zachodem. To pocieszające, bo im więcej takich słów, tym gorsza musi być sytuacja Moskwy.

Publikacja: 01.08.2024 04:30

Władimir Putin, Viktor Orban

Władimir Putin, Viktor Orban

Foto: Sputnik/Valeriy Sharifulin/Pool via REUTERS

„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”, napisał w pierwszym zdaniu „Anny Kareniny” wielki Lew Tołstoj (nie potępiajmy go z powodu obecnej wojny; gdyby Tołstoj dziś żył, byłby z całą pewnością znienawidzony przez reżim, uznany – jak Borys Akunin – za „zagranicznego agenta”, „terrorystę” i „oszczercę rosyjskiej armii”, a druk jego książek byłby zakazany). Zdanie myśliciela z Jasnej Polany ekonomista chętnie przerobiłby na podobnie brzmiące: „wszystkie szczęśliwe narody żyjące w wolności są do siebie podobne, każdy nieszczęśliwy naród rządzony przez dyktatorów jest nieszczęśliwy na swój sposób”.

Niezależnie od tego, jak bardzo narzekamy na demokrację, jak bardzo podziwiamy chiński wzrost gospodarczy z ostatnich czterech dekad (notabene wiążący się akurat z ogromnym zwiększeniem stopnia wolności gospodarczej), jakiekolwiek bzdury słyszymy od miejscowych propagandystów o dobrobycie i stabilności, które zapewnili rzekomo swoim narodom Putin i Łukaszenko, a także o wspaniałych wynikach rewolucji na Kubie i w Wenezueli (o Korei Północnej nie wspominając), prawda jest oczywista. Jeśli odliczyć kilku naftowych krezusów z Zatoki Perskiej (którym bogactwo może nie tyle spadło z nieba, ile raczej trysnęło spod ziemi, listę najlepiej rozwiniętych gospodarek świata tworzą dziś niemal wyłącznie kraje demokratyczne, o gospodarce rynkowej.

Jeśli natomiast przyjrzymy się dyktaturom (obecnym i tym znanym z historii ostatniego stulecia), naprawdę znajdziemy bardzo różne historie. Mieliśmy więc dyktaturę komunistyczną w ZSRR, finansującą proces industrializacji poprzez konfiskatę żywności zagłodzonym na śmierć chłopom, półniewolniczą pracę robotników i darmową pracę więźniów (wiernym naśladowcą jest dziś Kim). Mieliśmy dyktaturę Mussoliniego, w dość nieudolny sposób nacjonalizującą większość dużych włoskich firm (naśladowaną przez prawicowych dyktatorów z Ameryki Łacińskiej). Mieliśmy nazistowską dyktaturę Hitlera, zadowalającą się tylko pośrednim (choć bardzo skutecznym) wpływem na funkcjonowanie wielkich firm. Jej cechą charakterystyczną był bardzo staranny dobór ludzi, zarówno tych kontrolujących sektor prywatny (na czele z technokratą Albertem Speerem), jak ukrywających dramatycznie rosnące zadłużenia państwa (na czele z Hjalmarem Schachtem). Mamy Wenezuelę, w której kolejny raz cudownemu rozmnożeniu uległy właśnie głosy oddane na rządzącego prezydenta Maduro. Tu receptą na kłopoty jest nacjonalizowanie wszystkiego, co się rusza, drukowanie pustych pieniędzy i oskarżanie o wszelkie kłopoty USA. No i mamy Rosję Putina, gdzie metodą rządzenia jest stworzenie prywatno-państwowej kleptokracji, trzymającej się tylko dzięki ogromnym dochodom z eksportu surowców i propagandowemu ogłupieniu narodu.

Wspólnym mianownikiem tych wszystkich, bardzo różnych historii jest ich koniec. Komunistyczny ZSRR zbankrutował po latach twierdzeń, że dogania USA. Hitlera i Mussoliniego przed bankructwem uratowała tylko przegrana wojna, przykrywająca efekty ekonomiczne ich polityki. Dwie dekady rządów Cháveza i Maduro doprowadziły do hiperinflacji i spadku PKB Wenezueli o ponad 50 proc.

I tylko putinowska Rosja jakoś się trzyma, a nawet (wedle własnych propagandystów i marionetek z zagranicy) ma się pod względem gospodarczym znakomicie. Na razie...

CV

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”, napisał w pierwszym zdaniu „Anny Kareniny” wielki Lew Tołstoj (nie potępiajmy go z powodu obecnej wojny; gdyby Tołstoj dziś żył, byłby z całą pewnością znienawidzony przez reżim, uznany – jak Borys Akunin – za „zagranicznego agenta”, „terrorystę” i „oszczercę rosyjskiej armii”, a druk jego książek byłby zakazany). Zdanie myśliciela z Jasnej Polany ekonomista chętnie przerobiłby na podobnie brzmiące: „wszystkie szczęśliwe narody żyjące w wolności są do siebie podobne, każdy nieszczęśliwy naród rządzony przez dyktatorów jest nieszczęśliwy na swój sposób”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Nowe funkcje w aplikacji mobilnej mZUS
Ekonomia
Azoty złożyły pierwsze zawiadomienie do prokuratury
Ekonomia
Kredyt konsolidacyjny na 144 miesiące – czy warto?
Ekonomia
Nie straszmy dronami
DEBATA „RZECZPOSPOLITEJ”
Dyrektywa Women on Boards to także szansa dla biznesu