Na Wyspach za ofiarę COVID-19 uznawana jest osoba, która maksymalnie 28 dni przed śmiercią uzyskała dodatni wynik testu na koronawirusa. Pierwszy taki zgon w Wielkiej Brytanii odnotowano 5 marca zeszłego roku. Rekordowego dnia, 20 stycznia br., poinformowano o aż 1823 zgonach.
Eksperci podkreślają, że choć wtorkowy brak zgonów spowodowanych COVID-19 to drugi taki przypadek od ogłoszenia przez WHO pandemii koronawirusa, to jednak poniedziałek 31 maja na Wyspach był dniem wolnym (święto bankowe), w związku z czym statystyki ze szpitali mogą być opóźnione. W poniedziałek zanotowano jeden zgon związany z COVID-19.
W Wielkiej Brytanii rozróżnia się informację o dacie zgonu osoby z COVID-19 od dnia zaraportowania o niej. Dlatego wtorek nie jest pierwszym takim dniem od początku pandemii - również 30 lipca zeszłego roku nie poinformowano o żadnych zgonach, choć dzień wcześniej było ich 34, a dzień później - 20. Późniejsza weryfikacja wskazała jednak, że tego dnia na Wyspach zmarło 10 chorych.
Łącznie na Wyspach w związku z COVID-19 zmarło dotąd prawie 128 tys. chorych. Według oficjalnych danych czyni to Wielką Brytanię siódmym krajem na świecie najmocniej dotkniętym pandemią - po Stanach Zjednoczonych, Indiach, Brazylii, Francji, Turcji i Rosji.
We wtorek w Wielkiej Brytanii potwierdzono 3165 nowych zakażeń koronawirusem - mniej, niż w ostatnich dniach, ale więcej, niż miesiąc temu, gdy statystyki spadły poniżej 2 tys. przypadków na dobę.