Andrzej Kubisiak: Szybki wzrost płac nie jest głównym źródłem inflacji

Polska jest narażona na wystąpienie tzw. spirali płacowo-cenowej, ale na razie tego zjawiska nie widać – ocenia Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego ds. badań i analiz.

Aktualizacja: 02.02.2022 21:45 Publikacja: 02.02.2022 21:00

Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego ds. badań i analiz

Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego ds. badań i analiz

Foto: Rzeczpospolita

Ile wyniosła stopa bezrobocia w grudniu: 2,9 proc. czy 5,4 proc.?

Jedna i druga odpowiedź jest prawidłowa, tylko że mamy wskaźniki liczone według odmiennych metodologii. Stopa bezrobocia rejestrowanego, czyli stosunek liczby osób zarejestrowanych w Urzędach Pracy do liczby osób aktywnych zawodowo, wyniosła w grudniu 5,4 proc. Natomiast niższa stopa pochodzi z badań ankietowych prowadzonych zgodnie z metodologią Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO). Tu uwzględniane są osoby, które nie mają pracy, ale chcą ją znaleźć. Przyjmuje się, że różnica między tymi dwoma wskaźnikami odzwierciedla w jakimś stopniu fikcyjne bezrobocie.

Stopą bezrobocia liczoną według metodyki ILO niższą niż Polska w UE mogą się pochwalić tylko Czechy. O czym to świadczy?

Ten grudniowy odczyt na poziomie 2,9 proc. jest w jakimś stopniu przełomowy. W historii tych danych, która sięga 1997 r., niższego odczytu nie było. Jedynie w marcu 2020 r. stopa bezrobocia była zbliżona, ale to był sam początek kryzysu pandemicznego, gdy wskaźnik aktywności zawodowej zaczął spadać. Tamten wynik trudno więc porównywać z grudniowym, który pokazał, że w 2021 r. polski rynek pracy był mocno rozgrzany i bardzo ciasny.

Dlaczego w grudniu wskaźniki bezrobocia, wbrew sezonowym prawidłowościom, nie wzrosły? Czy to był efekt tego, że bardzo wielu pracowników przebywało na kwarantannie, a pracodawcy musieli na ich miejsce zatrudniać pracowników tymczasowych?

Firmy zgłaszają bardzo duży popyt na pracowników, to widać od połowy 2021 r. Koniem pociągowym gospodarki jest od pewnego czasu sektor wytwórczy i wydaje się, że to właśnie on odpowiadał za sytuację na rynku pracy pod koniec ubiegłego roku. Tak rozumiem to, że na rynku pracy nie doszło do sezonowego ochłodzenia, choć ten grudzień był dość mroźny na tle poprzednich lat, co nie sprzyjało aktywności w takich sektorach, jak rolnictwo, sadownictwo, budownictwo.

Według tzw. Szybkiego Monitoringu NBP w IV kwartale aż 48,5 proc. firm miało nieobsadzone miejsca pracy. W tym stuleciu odsetek ten nigdy nie był tak wysoki. Tuż przed pandemią, gdy firmy też powszechnie skarżyły się na niedobór pracowników, średnio 43 proc. z nich raportowało wakaty. Problem z dużą liczbą wakatów widać w wielu krajach, np. w USA, ale tam stopa bezrobocia nie wróciła jeszcze do poziomu sprzed pandemii, niższy jest natomiast wskaźnik aktywności zawodowej. Wydaje się więc, że w USA problemy firm ze znalezieniem pracowników są przejściowe, wynikają z jakichś pandemicznych zaburzeń. Jak jest w Polsce?

Wiemy, że na koniec III kwartału ub.r. mieliśmy około 150 tys. wakatów, co było jednym z najwyższych wyników w historii badań. To współgra z wynikami badań NBP. Tych wakatów jest dużo pomimo tego, że w 2021 r. napływ pracowników zza granicy był rekordowy. W ciągu 12 miesięcy wystawiono około 3 mln różnych dokumentów pozwalających cudzoziemcom na pracę w Polsce. Zwiększała się zarówno imigracja średnioterminowa, jak i krótkoterminowa, sezonowa. Gdyby nie to, wakatów byłoby prawdopodobnie trzy albo cztery razy więcej. Widać, że najbardziej brakuje pracowników niewykwalifikowanych i technicznych w takich sektorach jak transport, budownictwo i przemysł. I to właśnie firmy z tych sektorów w największym stopniu korzystają z cudzoziemców. Jeśli zaś chodzi o krajowy zasób pracowników, to aktywność zawodowa odbudowała się w pełni jeszcze w 2020 r., w 2021 r. dalej rosła. W innych krajach, jeśli nawet stopa bezrobocia zbliża się do poziomu sprzed pandemii, dzieje się tak często wskutek niższego poziomu aktywności zawodowej.

Przed pandemią mówiło się, że krajowy zasób pracowników da się mocno zwiększyć nawet bez imigracji, właśnie dzięki aktywizacji osób biernych zawodowo. Były szacunki, które wskazywały, że takich osób może być nawet około 4 mln. Dziś ta liczba jest mniejsza?

Osoby bierne zawodowo można uważać za pewną rezerwę potencjalnych pracowników. Ta rezerwa się jednak kurczy. Liczba osób w wieku produkcyjnym, które nie są aktywne zawodowo (czyli pracujące lub bezrobotne – red.) skurczyła się w ciągu kilku lat z ponad 5 do około 4 mln. W praktyce niespełna połowę z tej puli dałoby się zaktywizować. A trzeba pamiętać o tym, że część z tych osób w rzeczywistości może już pracuje, ale w szarej strefie. Tak czy inaczej, jednym z kluczowych wyzwań dla polityki publicznej na najbliższe dekady będzie aktywizacja jak największej części tych potencjalnych pracowników. Wskaźnik aktywności zawodowej w Polsce na tle regionu nadal nie wygląda najlepiej. Wprawdzie przebiliśmy już pod tym względem średnią unijną, ale do takich krajów, jak Czechy i Niemcy nam daleko. Biorąc pod uwagę wyzwania demograficzne, musimy się starać o to, żeby jak najlepiej wykorzystać dostępne zasoby.

Na razie nie widać, aby firmy były zniechęcone trudnościami ze zdobyciem pracowników. Różnica między odsetkiem przedsiębiorstw, które planują w I kwartale br. zwiększyć zatrudnienie, a odsetkiem firm planujących zwolnienia, wyniosła (po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych) ponad 35 pkt proc., najwięcej od co najmniej 2001 r. Czy to oznacza, że firmy będą musiały coraz bardziej rywalizować o już pracujących ludzi, oferując im coraz wyższe płace?

Otoczenie makroekonomiczne sprzyja rotacji na rynku pracy. Mamy podwyższoną inflację, która sprawia, że konsumenci szukają możliwości poprawy dochodów. Presja płacowa narasta, widać to zarówno w badaniach NBP, jak i naszych. To nie zawsze się przekłada na plany podwyżek. Z danych NBP wynika, że firmy, które już podnoszą płace, zwiększają skalę tych zmian, natomiast odsetek firm planujących podwyżki płac nie rośnie. Wygląda na to, że presja płacowa nie rozlewa się na całą gospodarkę, koncentruje się w niektórych sektorach. Pracownicy będą szukali możliwości podwyżek w obecnych miejscach pracy, ale jeśli to się nie uda, będą ich szukali u innych pracodawców. To będzie zjawisko sprzyjające rotacji na rynku pracy, która może być sporym wyzwaniem dla pracodawców. Będą oni musieli się starać o to, żeby utrzymać choćby kluczowych pracowników.

W grudniu w sektorze przedsiębiorstw przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 11,2 proc. rok do roku. Można jednak znaleźć czynniki, które przejściowo podbiły wzrost płac pod koniec ub.r. Jak duża była ich rola? Czy należy oczekiwać, że wzrost płac będzie się przez dłuższy czas utrzymywał powyżej 10 proc. rocznie?

Spodziewamy się, że średnio w 2022 r. wzrost płac będzie wynosił 8–8,5 proc. Mogą zdarzyć się miesiące, gdy ten wzrost będzie dwucyfrowy, ale to nie będzie reguła. Polska na tle innych krajów UE jest wprawdzie mocno narażona na wystąpienie spirali płacowo-cenowej, ale na razie moim zdaniem jeszcze jej nie widać. Gdyby skupić się na powierzchownych deklaracjach pracodawców, można dojść do wniosku, że to płace odpowiadają za wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych. Ale gdy wejdzie się głębiej w dane, widać, że to skutek chęci poprawy marż. Koszty pracy rosną, ale – jak pokazują badania NBP – ich udział w strukturze kosztów firm spada. To nie jest więc główny motor inflacji.

Andrzej Kubisiak jest zastępcą dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego ds. badań i analiz. Z PIE związany jest od 2018 r., początkowo jako kierownik zespołu komunikacji i ekspert ds. rynku pracy. Wcześniej pracował m.in. w Work Service (obecnie Gi Group) i banku Citi Handlowy. Jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów MBA w Polskiej Akademii Nauk.

Dane gospodarcze
Więcej bezrobotnych w grudniu. GUS podał najnowsze dane o zatrudnieniu
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Dane gospodarcze
Konsumenci w Europie w lepszych humorach. Tylko Wyspiarze przygaśli
Dane gospodarcze
Bank Japonii podniósł stopy procentowe do najwyższego poziomu od 17 lat
Dane gospodarcze
Putin ogłasza sukcesy gospodarcze. W tle rekordowa inflacja i wyczerpanie rezerw
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Dane gospodarcze
Są nowe dane o produkcji budowlanej w Polsce. Jest lepiej od prognoz
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku