Od przyszłego roku wraca 23-proc. stawka podatku VAT na gaz ziemny. Choć rząd tłumaczy, że jest to podyktowane stanowiskiem Komisji Europejskiej, to rzeczywistość jest nieco inna: Bruksela dopuszcza, aby kraje członkowskie mogły obniżyć stawkę nawet do 5 proc. Polski rząd tego jednak nie zrobi. Dlaczego? Może chodzić o wzrost wpływów budżetowych w roku wyborczym.
Czytaj więcej
Z początkiem 2023 r. wróci 23-procentowy VAT dodany do gazu. Rząd utrzymuje, że to wymóg Brukseli...
Komisja przyznaje, że zerowy VAT na gaz, czyli taki, jaki dziś jest stosowany w Polsce, faktycznie nie może już dalej obowiązywać. Ale jego wysokość może być mniejsza od tej, którą zaplanował polski rząd. – W ramach dostępnego zestawu narzędzi – o stosowaniu obniżonych stawek VAT na produkty energetyczne – państwa członkowskie mogą zdecydować o obniżeniu stawek, o ile przestrzegają minimum 5-proc. progu określonego w dyrektywie VAT-owskiej – informuje nas biuro prasowe Komisji. Czy w tej sytuacji rząd zmieni zdanie? – Monitorujemy aktualną sytuację na rynku gazu i wprowadzamy wsparcie poza instrumentami podatkowymi – wskazuje jedynie Ministerstwo Finansów.
W Polsce VAT ma znacznie większy wpływ na koszt tankowanego paliwa niż na cenę gazu. Stawki podatku na paliwa silnikowe też mają wzrosnąć – z 8 do 23 proc. Na razie ceny diesla, benzyn i autogazu są jednak stabilne. – Jeśli nie pojawią się na rynku jakieś niespodziewane zdarzenia, to do sylwestra kierowcy na stacjach prawdopodobnie będą płacić za tankowanie podobne jak dotychczas. Wprawdzie dziś marże hurtowe i detaliczne na paliwach są stosunkowo wysokie, ale z drugiej strony rosną koszty transportu i przerobu ropy oraz funkcjonowania stacji – mówi Urszula Cieślak, analityk BM Reflex.
Jej zdaniem dużo zależy od działań rządu – czy od nowego roku faktycznie dojdzie do wzrostu VAT na paliwa. Jeśli to nie nastąpi, to zapewne byłoby pole do obniżek cen, zwłaszcza że tanieją ropa i dolar.