Agencja ratingowa DBRS Morningstar szacuje całkowity koszt goszczenia obecnie przebywających w UE ukraińskich uchodźców na 50–60 miliardów euro, czyli 0,3–0,4 proc. PKB UE i Norwegii. Wartość ta opiera się na szacunkowych kosztach na jednego uchodźcę w Niemczech w wysokości około 12 400 euro w 2016 roku, skorygowanych o siłę nabywczą i stopy inflacji. Jednak, jak podkreśla w swojej analizie agencja, w tym przypadku rzeczywisty koszt fiskalny zostanie prawdopodobnie złagodzony przez znaczące darowizny sektora prywatnego, zakwaterowanie i solidarność. Sumy 12,4 tys. na uchodźcę w Niemczech nie da się wprost zastosować dla Polski. Z wyliczeń „Rzeczpospolitej” wynika, że gdyby skorygować ją wskaźnikiem siły nabywczej pieniądza, to należałoby u nas przewidzieć ok. 5 tys. euro na osobę na rok. Czyli dla 2,7 mln osób byłoby to ponad 13 mld euro.
Ile z tego będzie musiał sfinansować budżet, zależy od gościnności osób prywatnych, hojności przedsiębiorstw czy zaangażowania organizacji pozarządowych. Polska liczy na to, że z pomocą przyjdzie UE. Faktem jest, że sytuacja jest wyjątkowa – nigdy w historii nie napłynęło do jednego kraju tak dużo uchodźców w tak krótkim czasie. Bruksela jednak na razie wstrzymuje się z deklaracjami dotyczącymi uruchamiania nowych środków, dopóki państwa nie wykorzystają pieniędzy dostępnych już teraz dzięki uelastycznionym procedurom przesuwania środków. W przypadku Polski dostępnych jest blisko 1,4 mld euro z funduszu React-EU, pierwotnie planowanego na zwalczanie bezpośrednich skutków pandemii. Żeby ułatwić korzystanie z tych pieniędzy dla Polski i państw o najwyższym napływie uchodźców, KE zdecydowała o zwiększeniu wskaźnika zaliczek z 11 proc. do 45 proc. i postawiła do dyspozycji naszego kraju już teraz 559 mln euro. Nie udało nam się uzyskać informacji, czy Polska już o te pieniądze wystąpiła.
Konieczne większe fundusze?
Dodatkowo Polska może na uchodźców przeznaczyć pieniądze z polityki spójności na lata 2014–2020. Aby ułatwić korzystanie z nich, KE wprowadziła zaliczki w wysokości 40 euro na tydzień na osobę przez maksimum 13 tygodni pobytu na terenie państwa UE. Na razie nie ma informacji, żeby Polska o takie zaliczki wystąpiła. Nie wiadomo też, ile jeszcze pieniędzy ze starego budżetu UE pozostaje niewykorzystanych. Polska w polityce spójności dostała wtedy 80 mld euro. – Polskie władze dokonują obecnie przeglądu pozostałych środków, które nie zostały jeszcze przydzielone na konkretne projekty, które mogłyby zostać udostępnione w celu rozwiązania kryzysu uchodźczego. Komisja pozostaje w bliskim kontakcie z polskimi władzami, aby doradzić, w jaki sposób można przeznaczyć fundusze na pomoc uchodźcom – poinformowano nas w biurze prasowym KE.
– Ponieważ wczesny powrót do domu staje się niemożliwy ze względu na zagrożenie życia i zniszczenie infrastruktury, może być konieczne zwiększenie funduszy UE i/lub relokacji uchodźców do innych krajów, aby złagodzić obciążenia fiskalne krajów graniczących z Ukrainą – uważają analitycy agencji DBRS.
Przyjmowanie uchodźców jest w UE finansowane z budżetów narodowych poza niewielkimi kwotami z unijnych funduszy na migrację. Niemcy co roku wydają na ten cel ponad 20 mld euro tylko z budżetu federalnego, nie licząc pieniędzy z budżetów krajów związkowych. Z tej kwoty blisko połowa jest przeznaczona na zwalczanie przyczyn migracji, czyli transfery dla państw pochodzenia lub tranzytu uchodźców. Ale pozostała kwota ponad 10 mld euro finansuje procedury rejestrowania uchodźców i rozpatrywania ich wniosków, transfery socjalne i inne benefity związane z procesem integracji, oraz refinansowanie niektórych kosztów ponoszonych przez kraje związkowe.