Z informacji „Rz” wynika, że PGNiG może nie wystartować w przetargu na akcje Lotosu, choć latem pojawiły się spekulacje, że koncern gazowniczy będzie na liście zainteresowanych firm. Oficjalnie zarząd PGNiG mówi tylko, że czeka na analizy dotyczące skutków tej transakcji. – Ostateczną decyzję podejmiemy pod koniec listopada – powiedział „Rz” prezes spółki Michał Szubski.
Szefowie PGNiG zapowiadają, że ich oferta na Lotos jest możliwa tylko wtedy, jeśli analizy wykażą konkretne, wymierne korzyści. I właśnie brak tych korzyści to główny argument za tym, by PGNiG nie kupował Lotosu, choć niejedyny. Przewodniczący rady nadzorczej Stanisław Rychlicki przypomina, że priorytetem zarządu jest program inwestycyjny. – Firma ma do wykonania długą listę własnych, kosztownych projektów w kolejnych latach. To jest najważniejsze
– dodaje. PGNiG ma w przyszłym roku zainwestować w różne projekty ponad 5 mld zł, większość kwoty pochłoną prace poszukiwawcze, utrzymanie wydobycia i budowa magazynów.
Minister skarbu oferuje inwestorowi Lotosu do 53 proc. akcji, oferty można składać do 4 lutego. Transakcja może mieć wartość 2,3 – 2,5 mld zł, z uwzględnieniem premii za przejęcie kontroli nad Lotosem.
Analitycy zgodnie przyznają, że rezygnacja z udziału w prywatyzacji gdańskiej grupy byłaby bardzo dobrą, uzasadnioną decyzją zarządu PGNiG.