Rząd w Moskwie przyjął projekt programu rozwoju branży węglowej w Rosji do 2030 r., do którego dotarła „Rz". Projekt to oczko w głowie rosyjskiego premiera.
- Wiemy, co się obecnie dzieje w światowej energetyce i metalurgii. Popyt na surowce będzie rósł, więc musimy mieć gotowe plany w tej materii i to plany długoletnie – mówił na posiedzeniu gabinetu Władimir Putin.
To m.in. dlatego wydobycie z 323 mln ton w 2010 r. ma wzrosnąć do 430 mln ton w 2030 r. Rząd stawia przede wszystkim na węgiel koksujący, bazę do produkcji stali. Choć to surowiec bardzo zależny od wahań koniunktury, to teraz na świecie cena tony osiąga rekordowe poziomy 330 dol. Największym producentem tego paliwa w UE jest Jastrzębska Spółka Węglowa. Ale Rosjanie planują produkować go 10 razy więcej niż ona. Jego produkcja ma się podwoić do 135,8 mln ton rocznie, a eksport wzrosnąć 2,5 raza. Obecnie Rosja sprzedaje za granicę w sumie 115 mln ton czarnego złota (za 19 lat ma to być 170 mln ton), z czego tylko 18 mln ton to węgiel koksujący. Dla porównania w Polsce w 2010 r. wyprodukowano w sumie 76 mln ton węgla, z czego na eksport poszło łącznie ok. 10 mln ton.
Autorzy programu zakładają, że popyt na rosyjską ropę i gaz oraz metale będzie przez najbliższe 20 lat stabilny, natomiast niedoceniany dziś węgiel wróci do łask.
Aby jednak te ambitne plany zrealizować rosyjska branża węglowa potrzebuje gigantycznych inwestycji. Zwłaszcza, że wiele kopalń na wschodzie boryka się m.in. z problemami ze sprzętem, pamiętającym często czasy ZSRR.