Liczba aptek od wejścia ustawy „apteka dla aptekarza" w 2017 r. spadła o ponad 1,2 tys. – wynika z raportu Warsaw Enterprise Institute. Oznacza to, że jest ich wciąż ponad 12,3 tys. Z raportu wynika, że 43 proc. aptek należy do sieci, ale do sieci z udziałem kapitału zagranicznego należy tylko 6,7 proc. ogólnej ich liczby.
Zaledwie 16 proc. punktów z kolei jest prowadzone przez indywidualnych aptekarzy. Jak wynika z raportu WEI 10 proc. ogólnej liczby aptek w Polsce to apteki działające we franczyzie, 11 proc. należy do tzw. sieci wirtualnych – należą do indywidualnych właścicieli, ale prowadzą skoordynowaną działalność i są zarządzane przez firmę, a 7 proc. stanowią apteki indywidualne, działające w różnego rodzaju grupach zakupowych. 13 proc. to mikrosieci, od dwóch do czterech aptek.
– Dane o spadku liczby aptek są mocno przekłamane. Podaje się jako punkt wyjścia ekstremalnie wysoką ich liczbę, ponieważ przed wejściem w życie ustawy „apteka dla aptekarza" sieci złożyły blisko 1 tys. wniosków o zezwolenie na otwarcie nowego punktu – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. – Wciąż jesteśmy krajem o bardzo wysokiej liczbie aptek na tle Europy. Blisko 400 miało też odebrane zezwolenia za szereg przewinień, a z drugiej strony ponad 500 powstało na terenach wiejskich: tam, gdzie są najbardziej potrzebne – dodaje.
Co ciekawe, sytuacji na rynku i wpływu ustawy na rozwój nie skomentowała żadna z wiodących sieci aptecznych ani firm dystrybucyjnych.
Z danych wynika, że w lipcu 2020 r. aptekę sieciową odwiedziło średnio ponad 4,2 tys. pacjentów, wobec 2,5 tys. w aptece indywidualnej. Obrót apteki sieciowej wyniósł w tym miesiącu 266,4 tys. zł, wobec 140,5 tys. w aptece indywidualnej.