Wakacje mogą być droższe. Turystyczne miasta wprowadzają dodatkowe opłaty i utrudnienia

Kolejne kraje i miasta znane z atrakcji turystycznych informują o wprowadzeniu limitów turystów, którym umożliwią zwiedzanie. A ci, których wpuszczą, będą musieli dodatkowo jeszcze zapłacić.

Publikacja: 30.01.2025 11:31

Wakacje w tym roku będa droższe

Wakacje w tym roku będa droższe

Foto: AFP

W niektórych przypadkach nie są to małe kwoty. Zwłaszcza, kiedy podróżuje rodzina. Ale z drugiej strony, jak na razie nie widać, żeby narzekania mieszkańców, podatki, czy inne ograniczenia miały zniechęcać do odwiedzenia kultowych miejsc. Dubrownik właśnie chwalił się, że w 2024 roku przyjechało tam o 9 proc. turystów więcej niż rok wcześniej. Ale w Amsterdamie, na Wyspach Kanaryjskich, na Majorce, na Islandii (dokąd niedługo poleci także LOT), nawet na żyjącej z turystyki indonezyjskiej wyspy Bali tego entuzjazmu już nie słychać.

Czytaj więcej

Gospodarka grecka rozkwitła dzięki turystyce. Wakacje w tym kraju podrożeją

— Twardą prawdą jest to, że jeśli jakieś miejsce stało się słynne, rokrocznie zjeżdżają tam masy turystów i bardzo trudno będzie ich powstrzymać — ostrzega Rachel Dodds, profesor zarządzania turystyką na Toronto Metropolitan University.

Jak zahamować zalew miast przez turystów?

Już w połowie ostatniej dekady takie miasta, jak Amsterdam, czy Barcelona, z początku delikatnie, a potem już stanowczo zaczęły narzekać i działać starając się powstrzymać nadmierną liczbę turystów. Chodziło o warunki życia mieszkańców: koszty życia, wynajmowania mieszkań, przepełniony transport miejski.

Potem przyszła pandemia Covid-19, a po niej fala wzrostu w turystyce, bo ludzie wreszcie mogli się wyrwać z zamkniętych domów. Miasta atrakcyjne turystycznie odczuły to najbardziej, zaczęły podejmować kroki, które wyhamują wzrost liczby przyjazdów, a jednocześnie nie spowodują zmniejszenia wpływów z tej branży.

Czytaj więcej

Igrzyska w Paryżu: miał być boom, jest biznesowa klapa. Przez chciwość

I to właśnie w tym roku zaczną być odczuwalne wprowadzone ograniczenia. Nowe regulacje dotyczące krótkoterminowego wynajmu, takiego jaki oferują np. Airbnb wejdą w życie we Francji, Grecji i w Czechach. W tych trzech krajach liczba przyjazdów turystycznych w 2024 roku wzrosła średnio o 24,5 proc. Ale trudniej będzie wynająć mieszkanie także w Nowym Jorku.

Będzie drożej nie tylko w Europie

O 20 euro na osobę władze podwyższyły opłatę za każdego pasażera, który zejdzie na ląd z wycieczkowca na Santorini i Mykonosie. Z tego powodu, ale również dbając o jakość swojej oferty, niektórzy norwescy armatorzy już usunęli ze swojej oferty te dwa greckie porty.

Porty na Ibizie i w Juneau na Alasce ograniczyły liczbę wycieczkowców, które jednocześnie mogą zacumować przy nabrzeżu, a Juneau dodatkowo jeszcze ograniczyło dzienną liczbę pasażerów, którzy będą mogli zejść na ląd.

Czytaj więcej

Wenecki podatek turystyczny to sukces: przyniósł miastu miliony

Belgijska Brugia zatrzymała wszystkie, nawet te rozpoczęte, budowy hoteli. Amsterdam zrobił to już rok temu, jednocześnie blokując luki legislacyjne, które pozwalały na wynajem „na czarno”. A w pokojach hotelowych nie wolno nawet dostawiać dodatkowych łóżek. Zakaz budowy nowych hoteli zostanie także wprowadzony na Bali.

Za nadmierny napływ turystów wzięły się także Włochy. Po wprowadzeniu opłat i ograniczeń w Wenecji, gdzie opłata dla zwiedzających wzrosła z 5 do 10 euro dziennie, wprowadzono dzienny limit 20 tys. osób, które mogą zwiedzić Pompeje. A we Florencji nie będzie już można wynajmować wózków golfowych, z których korzystali turyści, żeby się nie męczyć.

Cudzoziemcy lądujący na Nowej Zelandii muszą zapłacić w tym roku podatek w wysokości 100 dolarów nowozelandzkich, czyli 57 do amerykańskich. To trzykrotnie więcej niż w 2024. Z kolei na Galapagos opłata turystyczna została podwojona do 200 dol.

Czytaj więcej

Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości

W Japonii kolejne miasta biorą przykład z zarządzających dostępem do Fudżi, które w 2024 roku wprowadziło opłatę za wejście na górę w wysokości 2 tys jenów (13 dol.) i ograniczyło liczbę wspinaczy do 4 tys. dziennie. Miasteczko Ginzan Onsen, także położone w górach, również ograniczyło liczbę turystów, a niektóre z ulic w Kioto wprowadziły limit osób, które mogą się tam jednocześnie znajdować.

Najbardziej radykalnie podeszły do nadmiernego napływu turystów władze Seulu. W historycznym centrum stolicy wprowadzono w nocy godzinę policyjną i przebywać tam mogą jedynie mieszkańcy.

Dubrownik ogranicza turystykę po swojemu

Mato Frankovic, burmistrz Dubrownika, też uważa, że to miasto jest w sezonie zbyt zatłoczone. Ale nie wprowadził jednorazowej opłaty, tylko podszedł do problemu kompleksowo.

Czytaj więcej

Niemiłe zaskoczenie na wakacje. Chorwacja podnosi opłaty dla turystów

Zaczął od ograniczenia liczby wycieczkowców, które wpływają do portu, potem zaostrzył warunki wynajmu kwater na terenie Starówki, o jedną trzecią zmniejszył liczbę kawiarnianych stolików (i miejsc przy nich) wystawionych na zewnątrz, a kramów z pamiątkami jest o 70 proc. mniej, niż przed pandemią. Tyle, że spotkał się z gwałtownymi protestami branży.

Ale się nie poddał. I poszedł dalej. W tym roku została już ograniczona liczba taksówek w mieście, a kierowcy autokarów wycieczkowych zostali zobowiązani do korzystania z aplikacji, która w godzinach szczytu wskazuje alternatywne miejsce parkowania. Natomiast jeśli ktoś chce wynająć mieszkanie na Airbnb, to wcześniej musi uzyskać zgodę 80 proc. mieszkańców budynku. I jest to regulacja krajowa, a nie samorządowa.

Tyle, że nie zawsze to tak działa. W Kopenhadze rada Miejska w 2024 roku ustaliła, że do każdej doby będzie dopisywany podatek turystyczny w wysokości 10 koron. Radni uważali, że pozwoli to miastu przetrwać napływ turystów i „nie skończyć jak Barcelona”.

Czytaj więcej

Francja nadal popularna wśród cudzoziemców

Ale rząd centralny ma inne plany. Chce zwiększyć wpływy z turystyki w 2030 roku do 200 mld koron (ok 28 mld dol.) z obecnych 152 mld, rozbudowuje lotnisko i nie zgodził się na wprowadzenie dodatkowych opłat.

Według danych Światowej Rady Turystyki w tym roku liczba przyjazdów na świecie wzrośnie o 12,4 proc. w porównaniu z rekordowym przedpandemicznym rokiem 2019. A wpływy z tej branży sięgną 1,9 bln dolarów.

W niektórych przypadkach nie są to małe kwoty. Zwłaszcza, kiedy podróżuje rodzina. Ale z drugiej strony, jak na razie nie widać, żeby narzekania mieszkańców, podatki, czy inne ograniczenia miały zniechęcać do odwiedzenia kultowych miejsc. Dubrownik właśnie chwalił się, że w 2024 roku przyjechało tam o 9 proc. turystów więcej niż rok wcześniej. Ale w Amsterdamie, na Wyspach Kanaryjskich, na Majorce, na Islandii (dokąd niedługo poleci także LOT), nawet na żyjącej z turystyki indonezyjskiej wyspy Bali tego entuzjazmu już nie słychać.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
O słabych wynikach i kampanii wyborczej, czyli list Sławomira Mentzena do akcjonariuszy
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Biznes
MON: kontrakty z Koreą realizowane bez zakłóceń. W tle zamieszania walka o kolejne umowy?
Biznes
Prezydent Barack Obama przyleci do Polski. Weźmie udział w ważnej konferencji
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: KE o konkurencyjności, cła na nawozy i wyniki spółek handlowych
Biznes
Liczba aptek w Polsce spada. Sprawie przyjrzy się NIK
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe