Samochody elektryczne za drogie w salonie, za tanie w odsprzedaży

Dużym minusem elektryków są kłopoty z ich odsprzedażą. Wartość rezydualna aut z napędem bateryjnym spada o wiele szybciej niż diesli czy benzynowych.

Publikacja: 09.08.2024 04:30

Samochody elektryczne za drogie w salonie, za tanie w odsprzedaży

Foto: Adobe Stock

Mocno hamuje rozbudzony jeszcze nie tak dawno apetyt na samochody elektryczne. Dynamika popytu zmalała wśród klientów firmowych i konsumentów, przy czym ten negatywny dla elektryków trend widoczny jest zarówno na rynku Unii Europejskiej, jak i w Polsce.

Jak podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA, w czerwcu 2024 roku (ostatnie dane) rejestracje samochodów z napędem bateryjnym zmalały na największym unijnym rynku – w Niemczech – o 18,1 proc., w Holandii o 15 proc., we Francji o 10 proc., a w Szwecji o 16,8 proc. W tej ostatniej w pierwszej połowie roku spadek pogłębił się do niemal 20 proc. Nawet w najbardziej „zelektryfikowanej” Norwegii popyt w pierwszym półroczu stopniał o prawie 6 proc., natomiast w Niemczech był niższy w porównaniu z pierwszymi sześcioma miesiącami ubiegłego roku o 16,4 proc. W sumie pierwsze półrocze 2024 r. przyniosło wzrost, ale bardzo skromny, zaledwie 1,3-proc. Natomiast udział elektryków w unijnym rynku stopniał do 12,5 proc. w porównaniu z 14,6 proc. w całym 2023 r.

Za dużo barier

Efektem mniejszego popytu są spadki produkcji. Coraz więcej europejskich producentów pojazdów porzuca ambitne plany całkowitego wycofania się z produkcji napędów spalinowych jeszcze przed 2035 r.

W Polsce efektem wyhamowania tempa elektryfikacji motoryzacyjnego rynku okazał się spadek produkcji i eksportu baterii do e-aut. Nie ma się czemu dziwić: samochody elektryczne wciąż pozostają droższe od aut spalinowych, a na dodatek część krajów ogranicza lub likwiduje dotacje do ich zakupu. To właśnie doprowadziło do załamania rynku e-aut w Niemczech, gdzie wsparcie państwa zostało zakończone z końcem ub. roku. – Dodatkowo na prognozowaną dynamikę wzrostu wpływa tempo rozwoju infrastruktury. Zbyt mała liczba stacji ładowania w połączeniu z obawami klientów co do zasięgu samochodów elektrycznych ograniczają wiarę kierowców w możliwości pełnego zastąpienia nimi spalinowych odpowiedników – komentował Przemysław Szywacz, partner w dziale doradztwa podatkowego i lider doradztwa dla sektora motoryzacyjnego w KPMG w Polsce.

Jak wynika z informacji platformy sprzedażowej Carsmile, spada opłacalność elektryków w długoterminowym wynajmie i w leasingu. – Miesięczny abonament na auto elektryczne okazał się średnio o 274 zł netto droższy, a powodem takiej sytuacji jest m.in. polityka cenowa i rabatowa koncernów, brak presji na sprzedaż aut elektrycznych, a także spadek ich wartości rezydualnej – podaje Carsmile.

Według współzałożyciela Carsmile Michała Knittera jeszcze w marcu 2022 r. przeciętny koszt użytkowania elektryka, mierzony ratą wynajmu, był nieznacznie niższy od kosztu użytkowania porównywalnego samochodu z napędem tradycyjnym. I to pomimo że cena katalogowa auta elektrycznego była wówczas średnio o niemal połowę wyższa od jego spalinowego odpowiednika – podkreśla Knitter.

Niższa rata wynajmu pojazdów elektrycznych była też efektem dotacji z programu „Mój elektryk”, która w 2022 r. więcej „ważyła” w cenie pojazdu niż obecnie. Sprzedaż elektryków wspierały ponadto firmy finansujące, które jeszcze dwa lata temu optymistycznie szacowały przyszłą wartość e-aut. Dziś jednak relacja pomiędzy samochodami elektrycznymi a spalinowymi kształtuje się zupełnie inaczej. – Elektryki nie tylko nie mają już przewagi w postaci niższej raty wynajmu, ale też nie widać, żeby branży motoryzacyjnej zależało na dobrych wynikach ich sprzedaży. Jeśli dwa, trzy lata temu taka presja była odczuwalna na rynku, to dziś jej nie widać – zauważa Knitter.

Używane samochody elektryczne zbyt tanie

Dużym minusem elektryków są kłopoty z ich odsprzedażą. Wartość rezydualna samochodów na prąd spada o wiele szybciej niż aut z napędem tradycyjnym. Z wyliczeń przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych przez serwis iSeeCars wynika, że w przypadku niektórych modeli ich początkowa wartość już po pierwszym roku eksploatacji spadła o jedną trzecią, a nawet o niemal połowę. To m.in. z tego powodu, a także wysokich kosztów związanych z kolizjami i uszkodzeniami, z samochodów elektrycznych postanowiła wycofać się firma Hertz, potentat na rynku wynajmu.

W Polsce udział samochodów elektrycznych w łącznej sprzedaży nowych aut wciąż pozostaje marginalny, wynosząc ok. 4 proc., co w porównaniu ze średnią unijną za czerwiec jest wynikiem trzy i pół razy gorszym. – Zwiększenie dynamiki wzrostu i ożywienie nastąpiły po wdrożeniu w Polsce programu dopłat „Mój elektryk”, ale konieczne jest kontynuowanie tego programu w kolejnych latach – poinformował w czwartkowym komunikacie Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów. Na koniec pierwszego półrocza 2024 r. udział samochodów bateryjnych w parku aut wykorzystywanych w długoterminowym wynajmie wynosił 2,9 proc.

Na razie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zwiększył budżet dopłat do leasingu i wynajmu w ramach obecnej edycji „Mojego elektryka”, co pozwoli na dofinansowanie kolejnych około 2 tys. samochodów elektrycznych.

Biznes
Polska Moc Biznesu: w centrum uwagi tematy społeczne i bezpieczeństwo
Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet? Branża alarmuje
Materiał Promocyjny
Kongres Polska Moc Biznesu 2024: kreowanie przyszłości społeczno-gospodarczej
Biznes
Domy po 1 euro na Sardynii. Wioska celuje w zawiedzionych wynikami wyborów w USA
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Litwa inwestuje w zbrojeniówkę. Będzie więcej pocisków dla artylerii