Materiał powstał we współpracy z Unicef Polska

Kiedyś Polacy kojarzyli działania UNICEF z pięknymi pocztówkami, dzięki którym można było się dołożyć do akcji pomocowych na świecie. Teraz możemy uczestniczyć w zbiórkach funduszy, zainspirowani przejmującymi materiałami filmowymi, pokazującymi dramatyczny los dzieci na świecie. Ale to chyba zbyt wąskie spojrzenie na działania UNICEF?

Do dziś wiele osób w naszym kraju kojarzy działania UNICEF z tymi pocztówkami, choć ta forma należy już do przeszłości. Środki z ich sprzedaży były przeznaczane na działania pomocowe jeszcze w czasach PRL. To tylko drobny wycinek działań UNICEF w naszym kraju. Po II wojnie światowej nasza organizacja przez wiele lat udzielała pomocy Polsce, takiej samej, z jaką dziś mamy do czynienia w krajach rozwijających się. Rzeczywistość powojenna była trudna: trzeba było dostarczać artykuły żywnościowe, przede wszystkim mleko w proszku, ubrania, wspieraliśmy rząd w Polsce w wielu działaniach na rzecz dzieci. Sytuacja zmieniła się w roku 2002, kiedy Polska została uznana za kraj wysoko rozwinięty. Wtedy przyszedł czas na „spłacanie” tego kredytu zaciągniętego w trudnych czasach. Staliśmy się gotowi do pomocy tym, którzy znaleźli się w gorszej sytuacji. UNICEF Polska skupił się więc na dwóch obszarach: propagowaniu, monitorowaniu i realizacji praw dziecka w Polsce oraz zbieraniu funduszy na pomoc, zarówno doraźną w czasie wojen, konfliktów i klęsk żywiołowych, jak i rozwojową w krajach, które tego wymagają.

Jak zbudowana jest struktura organizacji?

Jesteśmy obecni w ponad 190 krajach świata. W 33 z nich, należących do grupy państw rozwiniętych, zostały stworzone komitety narodowe, czyli lokalne organizacje, które mają z UNICEF-em podpisaną umowę o współpracy i których zadaniem jest popularyzacja praw dziecka i monitorowanie ich przestrzegania oraz zbieranie funduszy na rzecz programów pomocowych, prowadzonych we wszystkich pozostałych 168 krajach. To jest unikalna, niespotykana w innych organizacjach struktura. Uzupełnia ją największy na świecie magazyn humanitarny, który mieści się w Kopenhadze. To jest magazyn, w którym znajdują się wszelkie produkty humanitarne pierwszej potrzeby. I kiedy zdarza się sytuacja nadzwyczajna – czy to klęska żywiołowa, czy wybuch wojny, UNICEF jest w stanie z tego magazynu w ciągu maksymalnie 72 godzin dostarczyć pomoc w najdalszy zakątek świata.

W jaki sposób podejmowane są decyzje np. o tym, że gdzieś potrzebna jest pomoc?

Nasza centrala, tak jak i całej ONZ, znajduje się w Nowym Jorku, to tam zapadają wszystkie decyzje na poziomie strategicznym, dotyczące pomocy rozwojowej, oraz na poziomie operacyjnym, kiedy dzieje się coś, co powoduje konieczność udzielenia natychmiastowej pomocy humanitarnej – tak jak teraz w Ukrainie czy w Gazie. Osoby tam obecne analizują na bieżąco sytuację i w zależności od poziomu zagrożenia ogłaszany jest konkretny stopień pogotowia. Pomoc rozwojowa jest udzielana w krajach rozwijających się, które potrzebują wsparcia w budowaniu struktur. I to jest pomoc, która zmienia na lepsze jakość życia dzieci w tych krajach. Są to działania w obszarze edukacji – a wiemy, że w krajach rozwijających się systemy edukacji często wymagają znacznego wsparcia czy też związane z zapewnieniem równego traktowania dziewcząt i chłopców, a także z poprawą działania opieki zdrowotnej. Taka pomoc jest systemowa, trwa przez lata i opiera się na współpracy z rządem danego państwa i lokalnymi organizacjami. UNICEF przez prawie 80 lat istnienia zbudował bardzo sprawny system niesienia pomocy.

Rządy państw zawsze są chętne do współpracy?

Przez wiele lat UNICEF przekonał się, że współpraca z władzami krajów jest kluczowa, jeśli pomoc ma być skuteczna. Jeśli jej nie ma – pomoc okazuje się trudniejsza, bo nie da się wykorzystać wszystkich możliwości dotarcia do społeczności lokalnych i pomagać w sposób systemowy. Dlatego zawsze prowadzone są rozmowy z rządem – i w przypadku katastrof naturalnych, i konfliktów zbrojnych. Pomoc rozwojowa wymaga m.in. otwarcia biura na miejscu i opracowania pełnego, wieloletniego planu pomocy. To wymaga bieżących kontaktów z przedstawicielami rządu, w szczególności konkretnych ministerstw. Jeżeli UNICEF niesie wsparcie np. w zakresie budowania lub wzmacniania systemu edukacji, robi to wspólnie z miejscowym resortem edukacji. Finansowanie UNICEF zależy w ogromnym stopniu od wpłat darczyńców indywidualnych oraz biznesowych, a także rządów. Ale takie osoby i podmioty muszą wiedzieć, jak wygląda sytuacja w danym kraju, z jakimi problemami mamy tam do czynienia. Współpraca jest więc kluczowa także z finansowego punktu widzenia.

Jaka część zebranych pieniędzy przeznaczana jest na potrzeby organizacji, zatrudnienie czy prowadzenie biur?

Struktura finansowania organizacji wygląda tak, że w skali globalnej nieco ponad 10 proc. wszystkich pozyskanych przez organizację środków, ze wszystkich źródeł, przeznaczane jest na koszty własne organizacji. Jest to niewielki procent: mówiąc obrazowo, z każdej złotówki 10 gr wydatkowane jest na cele organizacyjne. To się oczywiście waha, ale ogólnie taka jest skala wydatków. Przy tym zakresie działania – 190 krajów na świecie – jest to bardzo rozsądny poziom.

Wspomniała pani o pomocy udzielanej Polsce przez UNICEF po II wojnie światowej. Dziś znów organizacja musi pomagać ofiarom wojny znajdującym się na terytorium Polski.

W Polsce nasza organizacja działa od 65 lat w formie Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF i prowadzi działania rzecznicze w zakresie praw dziecka. Od roku 2002 dodatkowo zbiera fundusze pomocowe. Ale w sytuacji tak ogromnego kryzysu, jaki wydarzył się w związku z wojną w Ukrainie i napływem uchodźców do Polski, UNICEF podjął decyzję o utworzeniu w Polsce tymczasowego Biura ds. Reagowania na Potrzeby Uchodźców, czyli dodatkowej jednostki, która prowadzi szerokie działania na rzecz bezpośredniej pomocy uchodźcom, zarówno samodzielnie, jak i we współpracy z samorządami, innymi organizacjami i rządem. Jest to podmiot, który okresowo ma prawo na terenie Polski dystrybuować środki finansowe przeznaczone na programy wsparcia dzieci z Ukrainy.

Od 2002 roku Polacy wspierają dzieci w najuboższych krajach. Jakimi jesteśmy darczyńcami? Czy Polacy chętnie się dzielą?

Jestem niezwykle dumna z obywateli Polski, jeżeli chodzi o ich otwartość na pomaganie. Są oczywiście sytuacje wyjątkowe, takie jak wojna w Ukrainie, która spotkała się z niesamowitą mobilizacją darczyńców, zarówno indywidualnych, jak i biznesowych. Zdaliśmy egzamin z pomagania, ale był to wyjątkowy czas i dotyczył sytuacji tuż za naszą granicą. Są jednak takie kraje w różnych częściach świata, o których ledwo wiemy, że istnieją. Wiemy tylko, że sytuacja w nich jest zła, bo toczy się wojna albo panuje głód. Ale mimo to pomoc płynąca z Polski liczona jest w milionach. Polacy są narodem coraz bardziej świadomym, chcącym wysłuchać informacji o tym, że innym jest gorzej, że żyją w trudniejszych warunkach i są mniej uprzywilejowani. Z drugiej strony – są bardzo wymagającymi darczyńcami, przekazują środki, kiedy pomoc dotyczy dłuższego okresu i odległych od nas miejsc, ale chcą uzyskać wiele informacji, zapoznać się z sytuacją, uzyskać potwierdzone dane, na co środki są przeznaczane. Polski darczyńca zadaje więc bardzo wiele konkretnych pytań, zanim zdecyduje się na przekazanie darowizny.

A na czym polegają działania rzecznicze, które UNICEF Polska prowadzi w kraju?

Podejmujemy wszelkiego rodzaju działania promujące prawa dziecka, ich praktyczną implementację i realizację. Mają doprowadzić do tego, że organy odpowiedzialne za przestrzeganie praw dzieci w Polsce będą podejmowały kroki, które poprawią sytuację najmłodszych i sprawią, że będzie im się żyło lepiej. Wiedza na ten temat nie jest powszechna. Ogranicza się często do prawa dziecka do szukania pomocy, np. w telefonie zaufania, jeśli jest prześladowane. Rzadko spotykam się ze zrozumieniem, że prawa dziecka mają wymiar praktyczny. W naszym rozwiniętym kraju będzie to m.in. wysokiej jakości edukacja, prawo do właściwego odżywiania, dostęp do produktów wysokiej jakości oraz do wysokiej jakości opieki medycznej, w tym usług w zakresie zdrowia psychicznego i opieki psychologa. Nie myślimy zwykle o tym, że dziecko powinno mieć też prawo spędzać czas, robiąc rzeczy nieorganizowane przez dorosłych. Może się bawić, układać, malować, a przede wszystkim wybierać aktywność, na jaką ma ochotę – żeby być dzieckiem. Rolą naszej organizacji jest więc organiczna praca u podstaw, pokazująca, czym są prawa dziecka, i edukacja na wszelkich poziomach – od najmłodszych obywateli, przez rodziców, nauczycieli i instytucje.

A jak się układa taka współpraca z władzami, także lokalnymi?

Współpraca z samorządami jest dla mnie bardzo ważna, chciałabym ją rozwijać i wiem, że to może przynieść znakomite efekty. Nasza organizacja oferuje wiele programów, które od lat funkcjonują już w innych krajach. Od 2018 roku prowadzimy program „Miasto przyjazne dzieciom”. Realizują go właśnie samorządy. Składa się z bardzo wielu elementów – działań i spełniania kryteriów, których zwieńczeniem jest przyznanie tego zaszczytnego tytułu. Celem programu jest to, żeby władze miasta na długi czas przed przyznaniem tytułu zdiagnozowały sytuację dzieci i młodzieży, żeby wiedziały, z jakimi problemami się mierzą i w których obszarach należy podejmować działania. Chodzi m.in. o edukację, nierówności w dostępie do opieki medycznej czy dostęp do kultury, także wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami. Potem trzeba opracować konkretny plan działania na co najmniej dwa lata we współpracy z nami i określić, które z problemów będą rozwiązywane i w jaki sposób. A potem to zrobić! Od podjęcia decyzji o przystąpieniu do programu do momentu, kiedy uda się – lub nie – osiągnąć zakładane cele i uzyskać tytuł, mija zazwyczaj kilka lat. Są też inne konkretne wymogi – np. stworzenie Młodzieżowej Rady Miasta działającej przy samorządzie, która naprawdę będzie mieć wpływ na decyzje władz, okazję do spotkań z radnymi i przedstawienia swoich racji i inicjatyw.

Co konkretnego udało się już osiągnąć?

W tej chwili w programie „Miasto przyjazne dzieciom” jest 13 miast, na różnym etapie zaawansowania. Niektóre dopiero przystąpiły, inne są po diagnozie, kolejne przygotowują plan działań, jeszcze inne są już przed oceną, która być może przyniesie decyzję o przyznaniu tytułu. Mamy dwa miasta, które go otrzymały: to Gdynia – jako pierwsza – i Sopot – parę miesięcy temu. Właśnie tam, w ramach realizacji działań programu udało się doprowadzić do tego, że jako jedyne miasto w Polsce Sopot zlikwidował kolejki do wizyty u psychologa dziecięcego. Tam po prostu nie czeka się ani jednego dnia. To wymagało pracy, ale się udało. W Toruniu znacząco zwiększyła się liczba miejsc w państwowych żłobkach, bo z wielopoziomowej, szerokiej i opartej na ankiecie diagnozy wynikało, że jest to poważny problem. W Gdyni kwestia jakości i warunków życia dzieci stała się obecna w politykach, procedurach i działaniach wszystkich wydziałów władz miejskich. To znaczy, że przy każdej podejmowanej decyzji taką perspektywę trzeba brać pod uwagę i przewidywać jej skutki dla młodych. Wszystkie departamenty mają też obowiązek podejmować własne działania na rzecz dzieci i młodzieży. To jest ewenement, bo w innych samorządach często działa to na starych zasadach: sprawami dzieci zajmuje się jeden z wydziałów np. polityki społecznej.

Co będzie wymagało intensywnej pracy UNICEF Polska w najbliższej przyszłości?

Obszarem, od którego zależy rozwój naszej organizacji, także w Polsce, jest współpraca z biznesem. Skupiamy się na nim, bo to trudne wyzwanie, ale koniecznie trzeba je podejmować. Przecież biznes powinien się angażować w działania społeczne. Niedługo wejdzie w życie obowiązek raportowania działań ESG. Postrzegam to jako szansę dla organizacji pozarządowych na wzmocnienie współpracy z biznesem. Jestem przekonana, że mamy tu wielką rolę do odegrania, przede wszystkim w zakresie identyfikacji celów podejmowanych działań, i potem – na etapie ich realizacji. Możemy być wsparciem dla biznesu i w najbliższym czasie chciałabym to środowisko o tym przekonać. Bo wiele firm boi się działań społecznych i nie jest do nich przygotowanych.

Szkoła w Dżibuti, 2023 rok. UNICEF niesie wsparcie np. w zakresie budowania lub wzmacniania systemu

Szkoła w Dżibuti, 2023 rok. UNICEF niesie wsparcie np. w zakresie budowania lub wzmacniania systemu edukacji i robi to wspólnie z miejscowym resortem edukacji

Foto: mat. pras.

Materiał powstał we współpracy z Unicef Polska